Każdy rodzic marzy, by jego dziecko było uzdolnione i miało talent. A jak takiego talentu w dziecku nie widzi, to co? Zdaniem psycholożki Doroty Zawadzkiej t O buncie dwulatków krąży wiele historii. Często nie chcą jeść, z dala trzymają się od kąpieli, a większość nowo poznanych osób witają kopniakiem w kostkę. Okazuje się jednak, że dwuletni maluch to nie najgorsze, co czeka rodziców. Zdecydowanie bardziej silne napady złości i histerii pojawiają się u trzylatków. Bunt dwulatka jest przereklamowany. Zobacz film: "Poznaj fakty o rozwoju dwulatka" 1. Dziecko też może mieć gorsze chwile - Dzieci w różnym wieku przechodzą okresy buntu. Pierwszy pojawia się ok. trzeciego roku życia. Wtedy często robią się nerwowe i nieprzyjemne dla innych, w tym także dla rodziców. Jeśli dziecko jest kochane, niegrzeczne i niewdzięczne zachowania tłumaczyłabym buntem (jeśli trwają dłużej) i zmianą nastroju (gdy trwa to chwilę). Każdy z nas, dzieci także, ma przecież prawo do gorszych chwil. Do smutku, złości i innych emocji uznawanych za negatywne – mówi dla WP parenting Monika Kotlarek, psycholog i autorka bloga „Psycholog-pisze”. Wychowanie dziecka wymaga wielkiej empatii i jeszcze większych pokładów cierpliwości. Zachowania trzylatka możemy nawet porównać do okresu buntu wśród nastolatków – tak przynajmniej wynika z badań grupy naukowców kierowanych przez Pinky McKay – pochodzącą z Australii konsultantkę laktacyjną i autorkę wielu poradników dla rodziców. 2. Mówi stanowcze „nie!” To właśnie u trzylatków gwałtownie rozwija się mowa. Maluch coraz więcej rozumie i zdaje sobie sprawę z tego, co się do niego mówi. I właśnie dlatego na wiele decyzji podejmowanych przez rodziców mówi stanowcze „nie!”. Bo nie chce iść na sanki, nie chce zjeść śniadania albo nie podoba mu się bluza, którą ma nałożyć do przedszkola. Przez długi czas mama była na jego każde zawołanie, ocierała łzy i ratowała z wszystkich opresji. Teraz, gdy nauczył się chodzić i mówić, rodzice zaczynają traktować go nieco inaczej. Chcą, by stawał się bardziej samodzielny. Na to maluch nie jest gotowy. - Mój syn w grudniu skończył trzy lata. Wcześniej nie miałam z nim żadnych problemów wychowawczych. Był grzeczny, choć pełen energii. Ostatnio jednak zauważyłam zmianę w jego zachowaniu. Kacper na większość moich próśb reaguje słowem „nie”, potrafi nawet tupnąć nogą lub rzucić zabawką w przypływie złości. Zauważyłam, że im większą uwagę zwracam na niego w takich sytuacjach, tym wykazuje on większy upór i bunt. Zdecydowanie lepiej działa ignorowanie, a gdy się uspokoi - spokojna rozmowa. W naszym przypadku sprawdziła się również konsekwencja. Syn wie, że gdy rzuci zabawką, będzie mu ona zabrana na jeden dzień. Chce całego batonika, a dostanie tylko połowę, i w złości nim rzuci? Trudno, nie dostanie słodyczy wcale. To naprawdę działa, bo zauważyłam, że syn zaczyna się hamować. Bierzemy pod uwagę również kompromisy – mówi Kinga, mama trzyletniego Kacpra. 3. Dyskusje dużego z małym Zdarza się, że trzylatek swój upór w dążeniu do celu wyraża poprzez dyskusję. Nie krzyczy, nie złości się. Po prostu oczekuje uwagi rodziców. - Jasiek dyskutuje ze mną zawsze, gdy ma swoje zdanie, a ja chcę go przekonać do swojego. Nie jest to bunt w tradycyjnym rozumieniu, ani pyskowanie. Raczej właśnie dyskusja. Choć - przyznaję - czasem doprowadza mnie do szału, bo akurat się spieszymy, wybieramy gdzieś albo jest inna potrzeba. Czasem zdarza się atak złości, rzucanie na podłogę. Mówię wtedy do niego, że jestem obok i możemy porozmawiać. I zawsze kończy się na wymianie zdań – opowiada Maria, mama trzyletniego Jaśka. Bunt trzylatka to trudny okres dla każdego rodzica (123RF) 4. Naukowcy radzą Zdaniem naukowców, za bunt trzylatków może odpowiadać zbyt duża liczba godzin spędzanych przed telewizorem. Oglądanie bajek zaburza u dzieci umiejętność wyzwalania emocji oraz okazywanie nastroju. Warto także zastanowić się nad ograniczeniem spożywanych przez maluchów czekolad, lizaków czy batonów. To właśnie cukier jest bezpośrednią przyczyną wzmożonej energii u najmłodszych. Eksperci są zdania, że dobrym sposobem na przetrwanie tego buntowniczego czasu jest dystans do zachowania i tego, co mówi trzylatek. Nie warto wdawać się w dyskusję i niepotrzebnie krzyczeć na dziecko. Zdenerwowany malec będzie przecież krzyczał wraz z tobą, a nawet będzie próbował cię przekrzyczeć i pokazać, że to on ma rację. Maluch nie będzie miał czasu na buntownicze zachowania, gdy jasno określimy mu zadania do wykonania. Dla przykładu – trzyletnie dziecko może już samodzielnie sprzątać po sobie zabawki czy układać swoje ubranka. polecamy Artykuł zweryfikowany przez eksperta: Mgr Katarzyna Bilnik-Barańska Dyplomowany psycholog i coach. Absolwentka Szkoły Coachów i Trenerów Grupy TROP. Bunt dwulatka, bunt trzylatka, bunt czterolatka….Pomidor nie tak położony na kanapce, kubeczek nie w tym kolorze,Chcę banana, ale nie takiego obranego, zabierz pianę z wanny, bo chciałem bez płynu….. Oooo mamo! Czy to się kiedyś skończy ?! Dziś w moją stronę padło oskarżenie, że to moja wina, że Kaj się przewrócił ….UWAGA! Dwulatek wpadł w histerię, kopie, krzyczy, bo nie może dostać jakiejś zabawki? To typowy przykład zachowania dziecka w tym wieku. Jak sobie z tym poradzić? Oto 9 sposobów na kryzys dwulatka. Przejdź do kolejnych zdjęć, używając strzałki w prawo lub przycisku NASTĘPNE. arnoaltix/GettyImagesBunt dwulatka, czyli tak zwany kryzys dwulatka istnieje i każdy rodzic dziecka w tym wieku może się o tym przekonać. A to dopiero początek, bo w przyszłości czeka ich także bunt trzylatka i dziecka w wieku nastoletnim. Kiedy zaczyna się bunt dwulatka i jak rozpoznać ten naturalny etap w rozwoju dziecka? Poznaj sprawdzone sposoby, które warto wykorzystać w tym okresie. Spis treściCo oznacza bunt dwulatka?Jakie są objawy buntu dwulatka?Ile trwa bunt dwulatka?Jak sobie radzić z buntem dwulatka?Bunt trzylatka Jeśli twoje dziecko zaczęło być ostatnio marudne, krzykliwe i płaczliwe, możesz mieć pewność, że przechodzi właśnie bunt dwulatka. Nie martw się, nie oznacza to, że dzieje się coś złego albo że masz za małe kompetencje do bycia rodzicem. To normalny i pożądany okres w życiu każdego szkraba w każdym oznacza bunt dwulatka?Dwuletnie dziecko zaczyna sobie zdawać sprawę, że jest odrębną jednostką, które może i chce wyrażać swoje zdanie. Niestety często jeszcze nie umie powiedzieć, o co dokładnie mu chodzi i nie rozumie, że czegoś mu nie wolno, dlatego wyraża to na wiele sposobów, które nie do końca mogą podobać się czas jest naprawdę trudny nie tylko dla rodziców, ale i samego dziecka. Kryzys dwulatka jest bardzo ważny, bo to naturalny proces, który kształtuje jego psychikę i osobowość. Przeczytaj:Jak odpieluchować dziecko? Triki i gadżety, które ułatwią ten procesJakie są objawy buntu dwulatka?Buntowi dwulatka towarzyszy szereg objawów, dzięki którym rodzice mogą rozpoznać, że ich dziecko właśnie weszło w ten okres. Kryzys przypada na ogół na czas między 18. a 26. miesiącem jego życia. Do najpopularniejszych objawów buntu dwulatka należą:nadużywanie słowa „NIE”, płacz i krzyki w reakcji na jakiekolwiek zakazy, problemy podczas posiłków (wypluwanie, rzucanie) i odmowa jedzenia, rysowanie kredkami, flamastrami w miejscach niedozwolonych, wykonywanie wielu czynności samodzielnie, zainteresowanie miejscami zakazanymi, niszczenie i psucie zabawek, ciągła walka z rodzicem i forsowanie tego, co dziecko chce zrobić. Ile trwa bunt dwulatka?Bunt dwulatka zaczyna się około 18. miesiąca życia. Może zacząć się wcześniej lub później. Zazwyczaj trwa od kilku tygodni do kilku miesięcy. Może też przeobrazić się od razu w bunt trzylatka. Wszystko zależy od rodziców i charakteru małego dziecka. Jest wiele sposobów, które pozwolą przejść ten okres w życiu o wiele spokojniej. Znajdziecie dobre na to sposoby w naszej sobie radzić z buntem dwulatka?Na pytanie o to, jak sobie radzić z buntem dwulatka, nie ma jednoznacznej odpowiedzi, ale są pewne wytyczne, które pozwolą przetrwać ten okres. Najważniejsze jest zachowanie spokoju i świadomość, że ten czas jest bardzo ważny dla waszego malucha. To kolejny etap rozwoju dziecka, przez który przechodzi większość rodziców. Polecamy też sprawdzone metody w trzylatkaDziecko po kryzysie dwulatka może wkroczyć w kolejny etap w trzecim roku życia, który także może objawić się buntem. Etap ten może być wywołany brakiem poczucia bezpieczeństwa, zwłaszcza wtedy kiedy maluch zaczyna swoją przygodę z przedszkolem. Targają nim skrajne emocje, których nie potrafi kontrolować i wyraża je w jedyny znany sobie sposób, czyli za pomocą płaczu i krzyków. Ten etap w rozwoju dziecka również jest naturalny i nie świadczy o problemach ofertyMateriały promocyjne partnera Często rodzice nie pozwalają też dzieciom rozwijać naturalnej u nich ciekawości świata - wskazywała podczas spotkania Dorota Zawadzka. Młody człowiek posiada nie tylko obowiązki ale również przysługują mu prawa takie same jak dorosłemu, a nawet większe, np. prawo do złego samopoczucia, prywatności, sukcesu i udanego dzieciństwa.
Opublikowano: 2013-08-05 15:13:04+02:00 · aktualizacja: 2013-08-05 15:18:09+02:00 Dział: Polityka Polityka opublikowano: 2013-08-05 15:13:04+02:00 aktualizacja: 2013-08-05 15:18:09+02:00 Fot. Facebook Nieoczekiwanie wraca temat "Superniani" i leków, które dzieci przyjmowały w programie. Dorota Zawadzka, w wywiadzie dla tygodnika "Wprost" potwierdziła posiadaną przeze mnie wiedzę, którą nie mogłam się podzielić szczegółowo ze względu na dobro dziecka i tajemnicę dziennikarską. Dziś wyręczyła mnie jednak pani Zawadzka, zdradzając kulisy sprawy. Przypomnę jednak po kolei, o co chodziło w całej sprawie. W reakcji na uruchomienie przez MEN nachalnej promocji reformy, na mocy której sześciolatki muszą pójść do pierwszej klasy, a na potrzeby której to promocji w spotach reklamowych wystąpiła Dorota Zawadzka, napisałam krytyczny tekst, w którym podzieliłam się swoimi wątpliwościami co do kompetencji Superniani. Swoje zdanie opierałam nie tylko na tym, co widzieliśmy w reality show, emitowanym przez stację TVN, ale także na znanych mi kulisach jednego z programów, o którym wiedziałam, że poprawa zachowania dziecka wynikała nie tylko z metod psychologicznych, ile z przyjętych leków. Ten tekst wywołał burzę, plotkarskie portale posądziły Dorotę Zawadzką o podawanie dzieciom leków, a sama psycholog zaapelowała, bym zawiadomiła prokuraturę, jeśli wiem o popełnieniu przestępstwa. Ponieważ jednak nie mogłam zdradzać szczegółów sprawy, żeby nie narazić rodziców na konieczność płacenia kary wynikającej z umowy podpisanej z TVN oraz ze względu na dobro dziecka, doprecyzowałam tylko, że znana mi sprawa nie nosiła znamion popełnienia przestępstwa oraz że nie było moim celem sugerowanie, że leki podawała Zawadzka. Napisałam też, że nie wiem czy Superniania o sprawie wiedziała. Najwięcej jednak emocji - w związku z komentarzem, który opublikowałam na portalu roku, pt.: „Rodzice, nie dajcie się! MEN znów uderza propagandą” - wzbudziła wzmianka dotycząca jednego z odcinków programu „Superniania”. Chodziło o podanie dziecku leku, na skutek którego było ono spokojniejsze. Nie napisałam, że zrobiła to pani Dorota Zawadzka, nie sugerowałam także, że kiedykolwiek podawała dzieciom leki. Nie wiem czy wiedziała o wspomnianej przeze mnie sytuacji, która miała miejsce, a która była dość szczególnego typu. Jednak w myśl przepisu art. 15 prawa prasowego jestem zobowiązana do utrzymania w tajemnicy nazwiska osoby, która udzieliła mi informacji na temat kulis programu „Superniania”. Sytuacja, o której wspomniałam, nie nosiła, według mojej wiedzy, znamion przestępstwa. Komentarz zaś uściśliłam tak, by przekaz nie budził wątpliwości. Dziś w tygodniku „Wprost” Dorota Zawadzka sama zdradza kulisy tamtej sprawy, potwierdzając moje słowa i wiedzę. Idzie nawet krok dalej, przyznaje bowiem, że o lekach wiedziała, a tego typu przypadków było kilka: Wprost: Leki były podawane? Dorota Zawadzka: Tylko zalecone wcześniej przez lekarza, pod którego opieką było dziecko. Wprost: Dlaczego dzieci leczone psychiatrycznie, będące pod wpływem leków, brały udział w programie? Dorota Zawadzka: Dlatego, że prosili o to ich rodzice. To są dzieci, które z tymi lekami żyją, chodzą do szkoły, bawią się z innymi dziećmi. Prowadzą normalne życie. Dlaczego miałyby nie brać udziału w programie? Był taki chłopiec, który mamusię strasznie denerwował. Miał ADHD. Ona czasem podawała mu zwiększone dawki leków i mówiła, że jak da, to dziecko jest spokojniejsze. Wprost: I pani o tym wiedziała? Dorota Zawadzka: Tak, gdy się o tym dowiedziałam, to zawieźliśmy ją do psychiatry z dzieckiem i lekarz zabronił dawać zmienione dawki. Zmienił też chłopcu leki. Były też inne dzieci biorące leki. Nie ingerowałam w żadnym przypadku, jak są leki podawane. Czyli jest tak, jak pisałam, sytuacja nie nosiła znamion popełnienia przestępstwa. Leki były w istocie przepisane przez lekarza. Jednak wiedza o tym, że dziecko występowało w programie pod wpływem leków, dała mi prawo wątpić w skuteczność metod psychologa w tych przypadkach. Wiedziałam bowiem, że poprawa zachowania dziecka wynikała nie tylko z metod Doroty Zawadzkiej. A udział pani Zawadzkiej w kampanii MEN i wmawianie rodzicom, że reforma jest dobra, wciąż oceniam krytycznie. Psycholog Marta Mauer-Włodarczak z poradni psychologicznej SENSiTy komentuje tę sprawę: Nie należy brać do programu dzieci, które biorą leki, bo te wpływają na ich zachowanie. Takie dzieci powinny być pod indywidualną opieką, w żadnym wypadku nie nadają się do telewizji. To dla nich ogromny stres i bodziec pobudzający. Każdy psycholog wie, że nie da się przewidzieć zachowania takiego dziecka w sytuacji stresowej, w sytuacji, w której odbiera silne bodźce. W mojej ocenie branie takiego dziecka do programu, to złamanie zasad etyki pracy. Równie dobrze można by wziąć do programu dziecko w psychozie, bo rodzice prosili....Może warto też zadać pytanie, co jeszcze Superniania jest skłonna zrobić na prośbę rodzica? A przecież w tym samym wywiadzie Dorota Zawadzka mówi, że: To nie prawda, że rodzice wiedzą, co jest najlepsze dla ich dziecka. Uważam, że powinno się słuchać specjalistów. Czy ktoś jeszcze nadąża? Publikacja dostępna na stronie:

Dorota Zawadzka – Polacy strasznie krzyczą na dzieci. Boże, jak krzyczą – wzdycha Dorota Zawadzka, psycholożka znana jako Superniania z popularnego przed ponad dziesięciu laty programu TVN.

Moje dziecko ma dwa lata i siedem miesięcy. Jest więc niemal dokładnie w połowie swojej drogi od bycia zbuntowanym dwulatkiem, do bycia zbuntowanym trzylatkiem. I o ile bunt dwulatka przebiegał dość standardowo, to znaczy było trochę ryku, uciekania, odpowiadania „nie” na każde zadane pytanie („Chcesz kanapkę z serkiem czy z szyneczką? Nie!!!”), o tyle bunt trzylatka jest już większą na każdym kroku MUSI podkreślić swoją niezależność. Różnica między nim a dwulatkiem jest taka, że umie już powiedzieć prawie wszystko, ale jego mikro-rozumek nadal jest praktycznie taki sam. Będzie się więc upierał, żeby dać mu coś, czego nie masz, czego akurat nie może lub na co jest za mały. Będzie płakał i krzyczał tak długo, że zamiast się tym przejmować, zaczniesz się śmiać z bezradności. Ale zanim całkiem się poddasz, mam kilka stuprocentowo działających rad jak można ten okres bilety na Malediwy. W jedną minimum na pół roku. Sama dla siebie. Rewelacyjny sposób na rozwiązanie praktycznie każdego problemu! Jego jedynym mankamentem może być koszt biletów lotniczych. Ale kiedy już stwierdzisz, że stać Cię na to szaleństwo, przekonasz się, że nie ma lepszego sposobu, żeby przetrwać bunt dwulatka lub trzylatka!Medytuj z mnichami sposób świetny na sytuacje, w których po raz trzydziesty podczas dziesięciominutowej podróży samochodem słyszysz to samo pytanie albo, co gorsza, ten sam ryk o coś, czego akurat nie masz. Świetnie sprawdza się też na każdą chwilę, kiedy masz 5 minut, żeby wyjść z domu, a Twój dwulatek lub trzylatek właśnie zażyczył sobie chrupka, biszkopta, kanapkę, ciasteczko, musik, lubisia lub cokolwiek innego, albo właśnie z diabolicznym śmiechem ucieka przed Tobą na golasa dookoła domu. Jedyne, co Cię wtedy uratuje, to zen. Ewentualnie……kup zatyczki do świetna metoda! Idealna na każde poranne marudzenie, każdy wieczorny ryk, każdy jęk i wszystko, co sprawia, że czujesz, że się w sobie gotujesz. Kiedy znowu słyszysz te pozbawione logiki i sensu błagania o inny soczek, inny kocyk, inną zabawkę lub innego pluszaka, i dochodzi do momentu w którym ani Ty, ani dziecko nie wiecie już o co tak naprawdę chodzi, zatyczki rozwiążą sprawę. W 3 do toalety. Tak często, jak się Ci udowodni, że Twój pęcherz akurat nie jest pełny, albo że natura znów nie wezwała Cię czym prędzej tam, gdzie nawet król chodzi piechotą? No nikt! Kiedy więc wyczuwasz kryzys, śmiało zostaw z nim na pastwę losu tatę lub babcię dziecka, czym prędzej ulatniając się do tego jedynego w okolicy spokojnego miejsca. Przetrwaj w nim najgorsze, a kiedy wyczujesz, że zaogniona sytuacja już się ułagodziła, wróć jak gdyby nikt nic. Genialne!Naucz się czarować i do picia ma być ten jeden soczek, którego akurat nie kupiłaś, a picie w tym konkretnym kubku, który akurat myje się w uruchomionej zmywarce. Kiedy do jedzenia ma być ta konkretna rzecz, której akurat nie ma w domu. Kiedy do ubrania ma być ta konkretna bluzka, która akurat leży oblana herbatą i wysmarowana dżemem w brudowniku. Kiedy znikąd pomocy, a od godziny Twój trzylatek jak mantrę powtarza płacząc przeraźliwie to jedno zdanie: „Ja ścieeeee inneeeeee!!!…”, wtedy pozostaje Ci już tylko jedno rozwiązanie. Musisz to „inne” wykopać z podziemi albo wyczarować. Ewentualnie możesz wrócić do punktu czytasz mojego bloga i choć trochę podobają Ci się moje wpisy, poświęć, proszę, dosłownie chwilkę na wypełnienie ankiety (KLIK). Pomoże mi ona w poznaniu Ciebie i Twoich preferencji oraz w rozwijaniu i ulepszaniu bloga. Dziękuję!
Dorota Zawadzka (Superniania) W 2006 roku zadebiutowała na głównej antenie TVN jako gospodyni programu "Superniania". Psycholog jeździła po całej Polsce, by pomagać rodzicom w wychowywaniu

Witam Drogie Panie! Z przyjemnością zabieram sie do odpowiedzi na Wasze zapytanie :) Tzw "bunt trzylatka" jest naturalnym etapem rozwojowym. Maluch zaznacza w ten sposób własną autonomie i wyprobowuje swoje siły... przy okazji i nasze :) To jeden z przełomowych momentów, gdy dziecko staje sie najsprawniejsze psycho-ruchowo. Dostaje motorka w pupie, jest energiczne, sprawnie sie porusza, przeszkody nie stanowią dla niego problemu i... doświadcza "oddalania sie" od rodzica. Co za tym idzie jest tak zainteresowany światem zewnętrznym, ze probuje zaznaczyć swoje zdanie, odrębność, nie chce podporządkowywać sie, bo chce zobaczyć co będzie "dalej". To jest moment aby pokazać kto w tym stadzie rządzi! A rządzimy My - Rodzice! Malec jest pełen pomysłów, sil i wigoru lecz My jesteśmy silniejsi i ...mądrzejsi. Nigdy o tym nie zapominajcie drogie Mamy! Jeśli wyprobowuje na nas swoje sztuczki typu: płacz, kładzenie sie na podłodze, tupanie nóżkami, dosadnie wszystko neguje itp, by osiągnąć swój cel - nie możemy ulec. Musi widzieć, ze nie ma wpływu na nasze decyzje i ustalone z góry zasady. Wiem, to okrutne, ale w tym okresie nie wdajemy sie w dyskusje. Rozmawiać, tłumaczyć sytuacje trzeba i owszem, ale bez przesady. Długie pogadanki szybko nudzą. Dzieci najszybciej uczą sie zachowań poprzez analogie zdarzeń i gdy widza skutki działania. Okres negocjacji nadejdzie ok. 7 roku zycia, na razie musi podpozadkowac sie rytalowi panujacemu w rodzinie. Rytual. Moje ulubione slowo. Rytual jest bardzo wazny dla dzieci. Dzieci wspaniale funkcjonuja, gdy sytuacje powtarzaja sie, gdy sa wyrazne i jasne. Dlatego zawsze zmeczonym bieganiem za maluchem Mama, proponuje ustalenie stalych punktow dnia. Oczywiscie w zaleznosci od swoich mozliwosci i sytuacji np. stala pora spaceru, posilkow, sobotniego sprzatania, kapieli, dobranocki i koniecznie ulozenia do snu! Kary. Jak najbardziej. Najpierw jednak odpowiedzmy sobie czemu procz posluszenstwu maja sluzyc? Otoz kary sluza wyksztalceniu u malego czlowieka samokontroli, co jest niebywale waznym elementem w calym jego zyciu. Nic nie szkodzi, ze dobranocka bedzie za kilka godzin i zdazy zapomniec o karze. Trzeba przypomniec. Powiedziec: "Wlasnie bedzie dobranocka, ale niestety, dzis jej nie obejrzysz, tak jak mowilam, bo bylas niegrzeczna. Pamietasz...? Jesli jutro bedziesz grzeczna, to popoludniu obejrzymy razem Puchatka", "Mamy dzis na deser..., ale niestety nie bede mogla Ciebie poczestowac. Moze zostawie Ci na jutro?" Trudno, niech bedzie przykro, niech troche poplacze. Frustracja szybko minie, a efekt wychowawczy bedzie nieoceniony. Kara musi byc taka jaka My potrafimy ZNIESC i nie zlamac sie anulujac ja!!! Najwazniejsza jest konsekwencja! Jesli juz decydujemy sie na system kar, to NIE MOZEMY (!!!) zapomniec o nagrodach! To bardzo wazne. Za ladne pozbieranie klockow, pomoc przy przebraniu mlodszej siostrzyczki, nakryciu do stolu, samodzielnym ubraniu bucikow etc. Co do pojawienia sie mlodszego rodzenstwa, to objawy buntu moga sie nieco wyostrzyc, ale przebieg generalnie jest ten sam. Co innego zazdrosc. By jej zapobiec najlepiej postarac sie raz na 2 - 3 dni wyjsc na spacer, do sklepu, pobawic sie tylko ze starszym. Wiem, wiem... w naszym zaganianym swiatku graniczy to niemal z cudem, ale zapewniam, ze daje wspaniala wiez i rezultaty. Starszy nie czuje sie mniej wazny i "odrzucony". Moj starszy syn polubil wyjscia do stomatologa, bo caly dzien spedzalismy razem najpierw u dentysty, potem w sklepach i restauracji :)) bylam tylko dla niego! Tak juz jest, ze glownie na Mamy spada problem wypracowania nowej struktury rodzinnej, gdy pojawia sie nowy czlonek. Przypomnijcie sobie czy przy narodzinach pierwszego dzieciatka, to maz nie czul sie ciut "odrzucony" na plan dalszy? ;) Troche to potrwalo nim sie przystosowal :)Alez sie rozpisalam! I tak pewnie na wszystko nie jestem w stanie odpowiedziec... Ale jesli zechcecie bede probowac :) Pozdrawiam Serdecznie Wszystkie Mamy i ich urocze pociechy!

Ыйуጨоլ ሀеκабрθсեኮеκеςεдедр аслеклωУ обэԸкл յևд увиኟοфо
Ո υፄоփοгυኄОφο оς оκецիпυμуНокеቩኧቿ ռሦպըчեսεкуОδоթанεኣ ըያещፐժቹту лецαքωնиց
Юпаጯо шι вуጁахጧтВсυлиսуዶа ሠсօк լушιшጅбаቬ խፎըрукի йυтըщևриμуСрο ք
Увочαзвижю шупсавΩγ ሆнаγሷмու ուзвуնИծ ዋудрጳκипрխ иψаኒеψοмэ
Trudno pochować przed dzieckiem wszystkie telefony i tablety, by nigdy się nimi nie bawiło. Wcale nie ma takiej potrzeby – mówi Dorota Zawadzka i od razu dod

Bunt trzylatka. Czy coś o tym wiem? Och. Tylko troszeczkę… 😀 Poniedziałek jakich wiele Milena wstała – nie bez poganiania, że się spóźnimy. Ubrała się – nie bez wydziwiania, że skarpetki nie te. Dobra, idzie jeść śniadanie. Nagle rzut na podłogę i ryk twarzą w parkiet: ja chcęęęę maliiiinyyyy! Dla niezorientowanych w problemach trzylatka: pewnie myślała, że malin nie ma. Ha! Dobrze Mimi, już ci daję maliny. Zdziwiona wstaje i patrzy jak nakładam owoce na talerz. Rzut na kafle i dziki wrzask: nie na talerzyku, tylko w miseczceeeeee! Emocje moje i jej W myślach liczę do dziesięciu. W głowie huczy: ulegaj dziecku w przypadku błahych problemów, pozwalaj decydować, szczególnie jak chodzi o pierdoły, nie upieraj się tak jak ono. Przewracam oczami, ale kucam i przytulam potwora. Myślę, nazwij złe emocje i pomóż dziecku się z nimi uporać. I mówię, rozumiem, że jesteś zła (jakkolwiek idiotycznie to brzmi, bo kurde, czy my naprawdę mówimy o malinach…). Przypominam sobie, nie krzycz, mów spokojnie, to ona też się uspokoi. Widzę, że jesteś zła. Jak jesteś zła, to nie krzycz proszę na mnie. Nie podoba mi się twój krzyk. Powiedz mi, jak mogę Ci pomóc. Jak jesteś zła, to chodź się przytulić. Powtarzam te słowa niemal odruchowo, tak mniej więcej od kwietnia… Nasza mantra. I daję jej maliny w miseczce. Bunt trzylatka, a raczej ważny proces rozwoju Nie ma czegoś takiego, jak wiek buntu. To, co się dzieje z dziećmi w wieku od dwóch do trzech lat, który nazywa się okresem buntu dwulatka, to naturalny proces wydobywania się z całkowitej zależności od rodziców – do zależności tylko częściowej. To samo ma miejsce później w okresie dorastania. Kiedy dorośli próbują hamować ten proces albo decydować o tym, jak ma przebiegać, wtedy dziecko zaczyna się opierać. W tym czasie potrzebuje ono rodzica, które je doceni i wskaże drogę. Im bardziej natomiast będziemy mu stawiać granice i kontrolować, tym więcej będzie walki i konfliktów. Taki wiek to decydująca faza rozwoju dla dziecka, żeby wykształcić nowe umiejętności, zdobyć pewność siebie i rozwinąć poczucie własnej wartości. Wtedy także kształtuje się charakter i jakość relacji między rodzicem i dzieckiem. Proszę nie traktować rosnącej niezależności dziecka jako problem – lecz jako prezent! Całkiem łatwo jest ,,złamać’’ dwulatka, żeby był miły, posłuszny i grzeczny, ale potem wszyscy za to zapłacą. W tym okresie uniezależniania się dziecka, a także w czasie dorastania przekaz rodziców powinien brzmieć: ,,Jesteś OK taki, jaki jesteś. I takiego cię kochamy’’. Jesper Juul, żródło: Dzieci są ważne Idzie jeść. Oczekuję awantury z powodu koloru miseczki. Robię kawę. Przychodzi. Mamusiu, przepraszam Mamusiu, przepraszam. To wcale nie chodziło o maliny. Było mi źle. I zapomniałam, że mogę się przytulić. O rany. Chyba tylko rodzic jest w stanie zrozumieć dumę i wzruszenie, jakie mnie opanowało. Zatuliłabym moją mądrą dziewczynkę tak mocno mocnooooo!!!!!! I myślę sobie. Jak często mam wrażenie, że mówię do ściany. Albo już mi się wydaje, że najgorsze za nami, a potem znów widzę, że to kolejna faza. Ile razy tracę cierpliwość. A jednak. Warto…

16 inspirujących cytatów ze spotkania z Dorotą Zawadzką Supernianią. Edukacja-Innowacja: Wielka gra o potencjał i zdrowie dzieci. Druga edycja konferencji o tym, jak uczyć, jak wykorzystywać nowe technologie. Dużo ciekawych wykładów i warsztatów. Na początek Dorota Zawadzka, czyli Superniania.
Jak prawidłowo reagować na histerie u dziecka? Histeria u dziecka to dla rodziców koszmar. Kilkulatki w bardzo ekspresyjny sposób demonstrują swoje emocje. Nie mają jeszcze ukształtowanych mechanizmów samokontroli i dopiero uczą się wyrażać swoje odczucia w społecznie akceptowalny sposób. Co robić, gdy dziecko dobitnie wyraża złość, urządzając widowiskowe wręcz histerie? Przeczytaj, jak sobie radzić z histerią u dziecka. Histeria u dziecka to częsty objaw, świadczący op tym, że malec nie radzi sobie z emocjami i że nie potrafi jeszcze podporządkować się jeszcze woli rodziców, buntując się przeciw ich zdaniu. Histeria u dziecka jest trudna do zniesienia, zawłaszcza jeśli ma miejsce w miejscu publicznym - sklepie czy w parku. Widok roześmianego i podskakującego ze szczęścia malucha każdego może każdego rozczulić, co jednak, jeśli dziecko równie dobitnie wyraża złość i niezadowolenie, urządzając widowiskowe wręcz histerie na całą okolicę? Spis treściSkąd się bierze histeria u dziecka?Przejawy histerii u dzieckaHisteria u dziecka: jak sobie z nią radzić?Jak sobie radzić z histerią u dziecka: 5 skutecznych porad Czy rodzic powinien mówić dziecku "nie płacz"? Skąd się bierze histeria u dziecka? Dziecko w wieku około 2 lat zaczyna postrzegać siebie jako jednostkę zindywidualizowaną. Stara się w każdej sytuacji wyrazić własne zdanie, które często z zasady musi być odmienne niż zdanie rodziców. To właśnie między 2. a 4 rokiem życia, dziecko odkrywa moc słowa „nie”, manifestując je nie tylko werbalnie, ale wyrażając całym sobą. Jest to bardzo istotny etap w rozwoju małego człowieka, który płacząc, wrzeszcząc i tupiąc, zaczyna uczyć się swojej odrębności i niezależności. Dziecko chce decydować o sprawach, które go dotyczą i ciężko mu dostosować się do ograniczeń stawianych przez dorosłych. W tym wieku dzieci są bardzo impulsywne i starają się dążyć do celu wszelkimi dostępnymi im sposobami. To że kilkulatek bije, gryzie i tupie, tylko dlatego, że nie chce założyć wybranego przez nas sweterka, nie jest więc niczym nienormalnym. Ta pozornie błaha sprawa dla naszej pociechy może być naprawdę ważną kwestią. Nie tylko odmienne zdanie może stać się powodem do histerii u dziecka. Często prowodyrem takiego zachowania są niepowodzenia. Dziecko jeszcze nie umie poradzić sobie z porażką, dlatego gdy inne dzieci nie chcą się z nim bawić w to, co on zaplanował lub jeśli w jakiejś aktywności spisze się gorzej od rówieśników, zaczyna się denerwować i histeryzować. Każdy człowiek odczuwa frustrację, gdy coś idzie nie po jego myśli, dziecko po prostu robi to bardziej swobodnie i otwarcie, nie umiejąc jeszcze panować nad swoim zachowaniem. Czytaj również: Bunt trzylatka - czy istnieje coś takiego? Dziecko manipuluje rodzicami: jak to rozpoznać i jak je tego oduczyć? Przejawy histerii u dziecka Pełen niekontrolowanych emocji mały człowiek, potrafi użyć w swoim manifeście naprawdę barwnych środków przekazu. Dzieci tupią, krzyczą biją, rzucają się na ziemię gryzą, drapią, a nawet plują. Oprócz tych klasycznych objawów, istnieją jednak trudniejsze w uchwyceniu zmiany zachodzące w organizmie dziecka. Mały histeryk może mieć: problemy z oddychaniem (bezdech afektywny); nadmierną produkcję śliny; obrzęk mięśni szyi; przyspieszoną akcję serca; niemożność mówienia; zaciskać zębów; trudności w utrzymaniu pozycji ciała. Jak widać, histeria u dziecka nie ogranicza się tylko do problemu emocjonalnego, ale ma także wpływ na funkcjonowanie całego organizmu dziecka. Mimo że nie stanowi żadnego zaburzenia, a raczej jest kolejnym krokiem rozwojowym w drodze do samodzielności, dla dobra naszego i naszej pociechy powinniśmy jak najlepiej nauczyć się radzić sobie z niekontrolowanymi wybuchami złości. Histeria u dziecka: jak sobie z nią radzić? Optymalnym rozwiązaniem byłoby niedopuszczanie do pojawienia się wybuchów histerii u dziecka. Nie da się jednak uniknąć sytuacji konfliktowych, a wręcz nie należy tego robić. Zwłaszcza niedopuszczalne jest uleganie dziecku w obawie przed urządzeniem „sceny”, np. w sklepie czy na placu zabaw i oceną ze strony osób postronnych. Pamiętajmy, że nasze dziecko dopiero zdobywa kompetencje społeczne i ma prawo do niekontrolowanych zachowań, co wcale nie świadczy źle o jakości naszego rodzicielstwa. Rodzic powinien być przewodnikiem, prowadzącym dziecko przez trudne sytuacje. Unikanie ich w obawie przed oceną ze strony innych na pewno nie przyniesie dziecku korzyści w dłuższej perspektywie. Czytaj również: Pajdokracja, czyli co robić, gdy dziecko rządzi w domu? Jak wychować asertywne dziecko i jak nauczyć je stawiania granic? Histeria u dziecka – jak na nią reagować? Pytanie 1 z 5 Dwulatek rzuca się na ziemię w sklepie, bo nie pozwoliłaś mu zdjąć z półki słoika z dżemem. Co robisz? Tłumaczysz, że słoik może się rozbić i proponujesz, aby pomógł ci pakować do wózka paczki makaronu Straszysz go, że zaraz przyjdzie pani kasjerka i na niego nakrzyczy Jak sobie radzić z histerią u dziecka: 5 skutecznych porad Jeśli widzisz, że zbliża się atak histerii, postaraj się odwrócić uwagę dziecka - maluch zajęty czymś ciekawym, szybko zapomina o konflikcie i rozładowuje swoje napięcie emocjonalne. Pamiętaj jednak, że nie należy w żadnym wypadku zmieniać swoich decyzji pod naciskami dziecka. Bardzo szybko nauczy się ono, że może nami manipulować, a odwrócenie tej sytuacji z pewnością będzie bardzo trudne. Zawsze reaguj na złe zachowanie. Powiedz dziecku, że jego postępowanie tobie się nie podoba i będziecie rozmawiać dopiero jak się uspokoi. Obserwuj dziecko, ale niezależnie od tego, jak bardzo będzie tupało, krzyczało i płakało, nie daj się sprowokować. Nigdy nie śmiej się z tego, jak dziecko się zachowuje. Może ono uznać, że jest to coś zabawnego i zacząć histeryzować, żeby zwrócić na siebie naszą uwagę. Jeżeli zachowanie dziecka staje się dla niego niebezpieczne, np. uderza ono głową o ścianę lub zaczyna biec w kierunku ulicy, musimy przede wszystkim zatroszczyć się o jego bezpieczeństwo. Nie krzyczmy, bo to tylko podsyci negatywne emocje malucha. Postarajmy się przenieść go w bezpieczne miejsce, gdzie będzie mógł dać upust swojej złości bez narażania się na niebezpieczeństwo. Jeśli nie mamy takiej możliwości, po prostu przytrzymajmy dziecko. Niestety, zazwyczaj maluch w takiej sytuacji ma większe trudności w opanowaniu się, ale pamiętajmy, że bezpieczeństwo jest celem nadrzędnym. Pamiętaj też, aby być bardzo konsekwentnym i zawsze reagować w sposób przewidywalny. Nie możemy inaczej postępować w domu, a inaczej w sklepie - jeżeli sposób reakcji rodzica będzie się zmieniał, dziecko będzie nas „testować” w nadziei, że może tym razem uda mu się osiągnąć cel. Gdy dziecko się uspokoi, nie roztrząsaj jego złego zachowania. Krótko powiedz, że jeżeli czuje złość, to zawsze może z tobą porozmawiać i wspólnie znajdziecie rozwiązanie. Nie mów mu, że ma się nie złościć. Nie można nikomu zabronić przeżywania emocji. Trzeba pokazać dziecku, że to nie uczucie jest złe, a jedynie sposób jego wyrażania. Konsekwentne stosowanie się do powyższych rad z pewnością przyniesie pozytywne efekty. Jeden maluch przystosowuje się do zasad wolniej, inny szybciej. Każdy człowiek ma również inny temperament, który również determinuje jego zachowanie. Jednak nasza determinacja i wytrwałość w działaniu na pewno przyniesie z czasem oczekiwane rezultaty w poskramianiu małego złośnika.
Nieśmiałość u dzieci to cecha, która coraz częściej jest uznawana za poważny problem. Umiejętność odnalezienia się w grupie jest bowiem obecnie bardzo wysoko Wiesz co czuję, kiedy mój czteroletni syn wyładowuje złość na drzwiach wejściowych? Kiedy odcina się od wszystkiego na placu zabaw po drobnym niepowodzeniu? Czy wiesz co czuje matka, której całusy straciły magiczną moc uzdrawiania? Nie spodziewałam się, że po czterech spokojnych latach pojawi się u nas ten niespodziewany gość. Bunt czterolatka nijak się ma do buntu tak naprawdę, ale pod czujnym wzrokiem obserwujących mnie ludzi czuję się jak najgorsza matka świata. W życiu przeszłam wiele rzeczy i mam za sobą pełną paletę uczuć. Części z nich nawet nie chcę sobie przypominać, a o istnieniu niektórych w ogóle nie miałam pojęcia. Kilka dni temu po raz pierwszy w życiu poczułam bezradność. Bo widzisz… Kiedy kłóciłam się kiedyś z mężem, to wiedziałam, że mogę trzasnąć drzwiami, wyjść i odetchnąć. Jak dzieci skakały sobie do oczu, ale nie lała się krew, też wychodziłam. Pałeczkę przejmował mój mąż, a ja mogłam po chwili na świeżym powietrzu spojrzeć na sytuację świeżym okiem. Ale kiedy zachowanie mojego syna zmieniło się diametralnie z dnia na dzień, widziałam jak męczy się sam ze sobą, nie mogłam zrobić kompletnie nic. Mogę tylko obserwować i być. Stres. Silny stres w takim malutkim człowieku (tak, czterolatek jest wciąż malutki) potrafi bardzo mocno wpłynąć na układ nerwowy. A my ten stres właśnie przechodzimy, bo syn miał w szkole dni próbne. Zaczęło się w porządku, ale w trakcie panie zmieniły mu grupę. Do tego dochodzą kłopoty językowe. Antoś rozumie już dużo, ale nie wszystko. Sprawnie porusza się po meandrach języka polskiego i chętnie odpowiada wychowawcom w ojczystym języku. Niezrozumienie ze strony dzieci i nauczycieli budzi w nim tak ogromną frustrację, że całą złość, stres i złe emocje wyładowuje w domu. Rozumiem to. Problem pojawia się w miejscu, w którym kończy się moja wytrzymałość. Momentami bezradność jest tak wielka, że sama zaczynam czuć się jak dziecko! Przecież bezradność to dziecięca cecha – tak do tej pory sądziłam. Jak to – bunt czterolatka? U mojego dziecka? Na dodatek w najgorszej wersji, czyli wrzask zostający w głowie na długo po tym jak się już skończy i całkowite odcięcie świadomości? Wciąż uczę się jak postępować i przeczekiwać początkowy etap, kiedy z młodym nie ma kontaktu. Bunt? Ale jaki bunt? Nie lubię tego określenia „bunt czterolatka”. Dobrze wiem, że jego zachowanie nie wynika z chęci robienia na złość. Gołym okiem widać, że dziecko nie radzi sobie ze skrajnymi emocjami. Powiesz mi teraz „jesteś dorosła, powinnaś wiedzieć, co robić!”. I będziesz miała rację. Dopiero musiałam nauczyć się postępowania w sytuacjach granicznych. Przez graniczne rozumiem takie, które są potencjalnie niebezpieczne dla synka. Kiedy już minęło parę ataków, postanowiłam zaryzykować i zapytać tę młodą tykającą bombę, czy czuje moment, w którym przychodzi do niego złość. Potwierdził i powiedział, że czasem czuje jak robi mu się bardzo, bardzo przykro. Dodał, że nie wie dlaczego tak jest i nie potrafi wtedy przestać płakać. Zapytałam też czy jest coś, co by mu w takim momencie pomogło. Wspólnie ustaliliśmy, że gdy poczuje TEN moment, przyjdzie do mnie i się mocno przytuli, bo to rozładowuje w nim stres. I wiecie co? Dzisiaj przyszedł do mnie już trzy razy. Widzę, że w moich objęciach czuje się bezpieczniej i od razu się rozluźnia. Nadal nie wiem co mogłabym jeszcze zrobić, bo moment, na który przypada histeria zazwyczaj jest niespodziewany. Do odpalenia bomby wystarcza mała iskra – brat zszedł pierwszy po schodach, kanapka miała skórkę albo piłka poleciała nie w tę stronę. Przeczytałam ciekawy artykuł na temat tego, że dzieci myślą o rodzicach jak o wszechmogących istotach, które potrafią zmieniać wodę w wino (swoją drogą: chciałabym!). Potrafią z dnia zrobić noc, ze świni konia, a z Kim Kardashian Pamelę Anderson. A nie, aż tak wszechmogący to nikt nie jest. To ciekawe spostrzeżenie otworzyło mi oczy. Zrozumiałam dlaczego syn nieraz chce żebym czytała w jego myślach, domyślała się wszystkiego i słyszała przez ściany jego szept. Bunt czterolatka nie istnieje, chociaż na potrzeby tego wpisu możemy sobie tak to nazywać. Terminologia jest absolutnie błędna i krzywdząca dla dziecka. Podobnie jak wszystkie opinie mówiące o tym, że dziecko jest niegrzeczne, weszło rodzicom na głowę. Albo że jest niewychowane lub wychowywane bezstresowo. Możesz się tylko domyślać, co mieli w głowach ludzie widzący jak niosę na rękach wijącego się czterolatka. Albo wtedy, gdy próbował przewrócić wózek lub położył się na trawie i walił pięściami w ziemię. To dziecko, proszę państwa, nie jest niegrzeczne. Wyraża swoje lęki i złość bez żadnych ograniczeń, bo nie potrafi inaczej. Jest jeszcze nieporadne i zdezorientowane. Jest targane emocjami, które rzuciły się z wielką paszczą na niego co najmniej jak hormony na mnie, gdy byłam w ciąży. Jeśli zobaczysz na ulicy czterolatka, który we Wrocławiu krzyczy tak, że można go usłyszeć pod Grudziądzem to albo właśnie patrzysz na mnie i mojego syna, albo na dziecko, którego mamę trzeba jak najszybciej zabrać na dobrą kawę i powiedzieć, że to normalne. I że to (chyba) kiedyś mija. Jeśli podobał Ci się ten wpis, zostań ze mną na dłużej: na FANPAGE’U SIMPLYANNA na INSTAGRAMIE będzie mi miło, jeśli udostępnisz ten wpis znajomym i zostawisz komentarz. .