OCD – podobnie jak depresja sezonowa, o której pisaliśmy w październiku – to jedna z tych diagnoz, które lubimy sobie stawiać i czasem z nich żartować.Mówimy, że mamy „obsesję”, bo np. zawsze kupujemy ten sam jogurt, w wakacje rokrocznie jeździmy w to samo miejsce, a przed wyjściem z domu sprawdzamy dwa razy, czy na pewno odłączyliśmy żelazko.
Nie ma tego złego Autor:Katarzyna Żak Wydawcy:IBUK Libra (2016) Legimi (2016) Czwarta Strona - Grupa Wydawnictwa Poznańskiego (2015-2016) ISBN:978-83-7976-447-1, 978-83-7976-448-8 Autotagi:dokumenty elektronicznedruke-bookiksiążkipowieściproza Jak nie załamać się po rozstaniu, napisać dobry felieton i rozwiązać zagadkę morderstwa? Życie Zuzanny zmienia się o 180 stopni, gdy narzeczony porzuca ją dla innej. Zostaje jej niespłacony kredyt i puste mieszkanie, które miało być wymarzonym gniazdkiem. Po powrocie do rodzinnej miejscowości Zuza stara się zacząć wszystko od nowa. Jako dziennikarka lokalnej gazety niespodziewanie angażuje się w rozwikłanie tajemnicy morderstwa. Pomaga jej w tym wzbudzająca respekt we wszystkich mieszkańcach panna Krystyna – błyskotliwa i ironiczna emerytka pasjonująca się szydełkowaniem oraz… zagadkami kryminalnymi. Miasto huczy od plotek, a w plątaninie tropów niełatwo znaleźć właściwy ślad... Czy dawne sympatie i szkolni wrogowie pomogą, czy przeszkodzą w rozwiązaniu zagadki? Czy nieprzyjemna prawda przesłoni idealny obraz dawnych przyjaźni? „Nie ma tego złego” to zaskakująca, zabawna, a zarazem znakomicie napisana kryminalna łamigłówka. Przekonaj się sama, czy wpadniesz na właściwe rozwiązanie! ' Więcej... Brak zasobów elektronicznych dla wybranego dzieła. Dodaj link atarzyna Żak - NIE MA TEGO ZŁEGO • Udany debiut powieściowy / do tej pory autorka była mistrzynią opowiadań kryminalnych/, który czyta się dobrze, gdyż akcja jest wartka a portrety bohaterów ciekawe. To lekka komedia kryminalna z wątkiem obyczajowym Nikt jeszcze nie obserwuje nowych recenzji tego dzieła. Kliknij na okładkę żeby zobaczyć powiększenie lub dodać ją na regał. Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość atarzyna Żak - NIE MA TEGO ZŁEGOUdany debiut powieściowy / do tej pory autorka była mistrzynią opowiadań kryminalnych/, który czyta się dobrze, gdyż akcja jest wartka a portrety bohaterów ciekawe. To lekka komedia kryminalna z wątkiem obyczajowym Uprzejmie informujemy, że nasz portal zapisuje dane w pamięci Państwa przeglądarki internetowej, przy pomocy tzw. plików cookies i pokrewnych technologii. Więcej informacji o zbieranych danych znajdą Państwo w Polityce prywatności. W każdym momencie istnieje możliwość zablokowania lub usunięcia tych danych poprzez odpowiednie funkcje przeglądarki internetowej.
Katarzyna Żak szczerze o randkowaniu: byłam dosyć kochliwa, ale kiepsko mi szło z tymi randkami. Wyjątkowy jubileusz Katarzyny Żak postanowił uczcić program "Dzień dobry TVN", który
Home Książki Literatura piękna Nie ma tego złego Jak nie załamać się po rozstaniu, napisać dobry felieton i rozwiązać zagadkę morderstwa? Życie Zuzanny zmienia się o 180 stopni, gdy narzeczony porzuca ją dla innej. Zostaje jej niespłacony kredyt i puste mieszkanie, które miało być wymarzonym gniazdkiem. Po powrocie do rodzinnej miejscowości Zuza stara się zacząć wszystko od nowa. Jako dziennikarka lokalnej gazety niespodziewanie angażuje się w rozwikłanie tajemnicy morderstwa. Pomaga jej w tym wzbudzająca respekt we wszystkich mieszkańcach panna Krystyna – błyskotliwa i ironiczna emerytka pasjonująca się szydełkowaniem oraz… zagadkami kryminalnymi. Miasto huczy od plotek, a w plątaninie tropów niełatwo znaleźć właściwy ślad… Czy dawne sympatie i szkolni wrogowie pomogą, czy przeszkodzą w rozwiązaniu zagadki? Czy nieprzyjemna prawda przesłoni idealny obraz dawnych przyjaźni? „Nie ma tego złego” to zaskakująca, zabawna, a zarazem znakomicie napisana kryminalna łamigłówka. Przekonaj się sama, czy wpadniesz na właściwe rozwiązanie! Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni. Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie: • online • przelewem • kartą płatniczą • Blikiem • podczas odbioru W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę. papierowe ebook audiobook wszystkie formaty Sortuj: Książki autora Podobne książki Oceny Średnia ocen 6,4 / 10 95 ocen Twoja ocena 0 / 10 Cytaty Powiązane treści
W rozmowie z magazynem "Show" Katarzyna Żak podkreśliła, że kluczem do sukcesu jest wzajemne zaufanie. Co więcej, dodała, że chociaż są ze sobą od niemal 40 lat, Cezary jak nikt inny wciąż potrafi ją zachwycić. Dziś oboje nie pamiętają już o trudnych chwilach i z uśmiechem idą przez życie.
Copyright © Katarzyna Żak, 2016 Copyright © Wydawnictwo Poznańskie sp. z 2016 Redaktor prowadząca: Sylwia Smoluch Redakcja: Lidia Wrońska-Idziak Korekta: Dominika Pyłczewska Projekt typograficzny, skład i łamanie: Marcin Jaroszewski Projekt okładki: Design Partners ( Fotografia na okładce: Konwersja publikacji do wersji elektronicznej: Dariusz Nowacki Wydanie elektroniczne 2016 eISBN 978-83-7976-448-8 CZWARTA STRONA Grupa Wydawnictwa Poznańskiego sp. z ul. Fredry 8, 61-701 Poznań tel.: 61 853-99-10 fax: 61 853-80-75 redakcja@ – Biedny Rzewuski… – westchnęła Honorata składając gazetę. Sięgnęła po porcelanową filiżankę w kwiatkii upiła łyk herbaty. W pokoju unosił się aromat domowego ciasta, nie mogła więc sobie odmówić kolejnego kawałka. O figurę nie musiała dbać, męża już dawno pochowała, a wdowieństwo z odpowiednią tuszą nadawało jej powagi. A przynajmniej tak lubiła tłumaczyć własną słabość do słodyczy. – Dlaczego biedny? – zainteresowała się panna Krystyna. Nie odrywając oczu od swego odbicia w lustrze, poprawiła siwy kok. Gładko zaczesane włosy nadawały jej twarzy surowy wygląd i tylko lekko przymrużone oczy zdradzały ukryte głęboko poczucie humoru. Jednak większość osób najzwyczajniej w świecie bała się jej ciętego języka. Ona sama była tego świadoma i nawet chlubiła się postrachem, jaki czasem wzbudzała. Zwłaszcza wśród tych, którzy mieli coś do ukrycia. W końcu, zadowolonaz fryzury, zerknęła na przyjaciółkę. – Dlaczego biedny? – powtórzyła. – No, jak to? Nie czytałaś? Przecież nie żyje. A taki był z niego miglanc. Pamiętam, jak kradł jabłka w sadzieu Konopki… – To było ze dwadzieścia lat temu! – Panna Krystyna ni to z oburzeniem, ni to ze śmiechem sięgnęła po laskę. Jak przystało na gospodynię, dyskretnie zlustrowała wnętrze, czy aby na pewno nadaje się do przyjmowania gości. Co prawda Honorata była prawie jak domownik, ale jednak… Porządek musiał być. Szybka inspekcja pozwoliła odetchnąć. Jej pomoc domowa, Irenka, znała się na swej pracy. Południowy pokój z wykuszem pełnił obecnie rolę saloniku. Kiedyś był to gabinet brata Krystyny, jednak trzy lata po jego śmierci zdecydowała się w końcu go uporządkować. Zamiast monstrualnego biurka stał tu teraz niski stolik do kawy, przykryty sięgającą parkietu szydełkowaną serwetą. Dwa wygodne fotele i kolekcja orchidei dopełniały całości. Oczywiście był też, zajmujący całą ścianę regał z książkami, jednak zniknęły tomy, zalegające kiedyś podłogę. Wszystkie egzemplarze, które po gruntownej selekcji nie zmieściły się na półkach, panna Krystyna oddała do miejskiej biblioteki. Teraz, wsparta na lasce, westchnęła i przykuśtykała do fotela. Rozsiadła się wygodnie, a przynajmniej na tyle, na ile pozwalała jej włożona w gips noga. Nie ma co. Nie te lata, by skakać po drabinie. – Dwadzieścia lat temu…, może, ale chłopak się niewiele zmienił. – Honorata trwała przy swoim. – A zresztą, co ja ci będę mówić. Przecież to zawsze takiego młodego szkoda. I kary boskiej się nie bał… – Jaki młody człowiek? Grubo po trzydziestce był. I jakiej kary, na miłość boską? – No, jak to jakiej?! Boskiej, dokładnie! – Honorata aż się zatchnęła. – Przecież samobójca. – Jaki samobójca? – Coraz bardziej irytowała się panna Krystyna. – Jaki samobójca? – No przecież tak piszą. – Honorata sięgnęła po gazetę. – „W sobotę wieczorem znaleziono zwłoki znanego działacza sportowego Adama R.” I dalej: „Policja wstępnie wykluczyła działanie osób trzecich…” – A skąd wiadomo, że to Rzewuski? Honorata sapnęła. – No przecież całe miasto o tym huczy! Panna Krystyna przymknęła oczy i policzyła do dziesięciu. Niewiele to pomogło. Ot, takie nowomodne sposoby, zupełnie nieskuteczne. Rzuciła więc w myślach kilka przekleństw, które nie przystoją statecznej damie, i od razu poczuła się lepiej. – Gdybyś była łaskawa zauważyć, od prawie tygodnia nie ruszam się z domu, a moja gosposia raczej nie przynosi mi plotek z miasta. – Zmień gosposię – poradziła bez zastanowienia Honorata. – Gdyby to było możliwe… To już nie te czasy. Nie ma zbyt wielu chętnych do takiej pracy. Chociaż i tak nie ma co narzekać. Irenka przychodzi regularnie, zakupy robi, dobrze gotuje, dokładnie sprząta… A że nie jest gadatliwa… Poza tym ona nie jest stąd – znacząco zawiesiła głos. – Aaaa… – Honorata ze zrozumieniem pokiwała głową. – Element napływowy. A to biedaczka nie ma tu łatwo. – No nie. I dlatego właśnie dorywczo przychodzi do mnie, bo nic innego nie mogła tu znaleźć. Mąż pracuje w jakiejś stolarni, synek jest w podstawówce, a ona rano dorabia sobie na godziny. Ale niestety, tutejszych układów nie zna. – Biedaczka… – powtórzyła Honorata. – A wracając do Rzewuskiego… – To nie mogło być samobójstwo – stanowcze stwierdzenie Krystyny wykluczało wszelkie wątpliwości. – No…, chyba, że to nie Rzewuski. – Rzewuski na pewno. A czemu nie samobójstwo? Gospodyni wyprostowała się w fotelu. – Moja droga. Nie po to przez czterdzieści lat redagowałam kryminały, żeby teraz nie umieć wyciągnąć podstawowych wniosków. Honorata, niczym mała dziewczynka, klasnęła z uciechy. – W końcu coś ciekawego! Więc…? – Rzewuski był wielkim tchórzem. Był cwany, tak, to na pewno. W końcu nie bez powodu zasiadał na tym stołku działacza klubu. A przy okazji miał udziały w innych biznesach. Tyle przekrętów, o jakie go podejrzewano… Ale zawsze śliski był i nigdy mu nic nie udowodniono. Ostrożny drań. Ale samobójstwa by nie popełnił. Gdyby mu jakiś przekręt nie wyszedł, to już szybciej bym się spodziewała, że spakuje torbę i znikniez horyzontu, zaszyje się gdzieś… – Na Kajmanach? – wpadła jej w słowo Honorata. – Dlaczego na Kajmanach? – Bo w filmach przestępcy zawsze mają tajne konta na Kajmanach, to może też tam się zaszywają – odparła z miną znawcy. – No dobrze – zgodziła się łaskawie Krystyna. – Niech będzie na Kajmanach. W ciszy, która na chwilę zaległa w pokoju słychać było tykanie starego sprężynowego zegara. Panna Krystyna machinalnie wygładzała serwetę na stoliku. Nie mogła oprzeć się wrażeniu, że to rzekome samobójstwo Rzewuskiego nie ma żadnych podstaw. Znała go o tyleo ile, więcej z plotek niż z osobistych wrażeń, jednak opinię o ludziach umiała sobie szybko wyrobić. I szczyciła się tym, że zazwyczaj jej pierwsze wrażenia były jak najbardziej trafne. A Rzewuskiego lata temu sklasyfikowała jako oślizgłego węgorza. Ot, takie rybie skojarzenie. Śliski, niepewny… Zawsze uśmiechnięty, czaruś taki, kobiety mu z ręki jadły, mężczyźni raczej go unikali, no, chyba że mieli do niego jakiś interes. Facet był uniżenie grzeczny, jeśli mu na tym zależało i zupełnie nieczuły w stosunku do całej reszty. – Ot, gnojek jeden! – wyrwało jej się mimochodem. Honorata, przyzwyczajona do niepartykularnych komentarzy przyjaciółki, zbyła to milczeniem. Zresztą panna Krystyna tylko przy Honorci mogła sobie pozwolić na swoje drobne szaleństwa i mówić tak, jak jej się podobało, nie zważając zbytnio, czy kogoś zszokuje, czy nie. Poza tym dzisiejsza polszczyzna jej przekleństwa traktowała jako urocze archaizmy. Gładziła serwetę i coraz wyraźniej klarował jej się pierwszy i oczywisty wniosek. – Mowy nie ma, by Rzewuski się zabił. – Skoro to nie samobójstwo, to kto go zabił? – Pojęcia nie mam. Zresztą…, co mogę? Siedzę w domu. Nawet nie wiedziałam, że to o Rzewuskiego chodzi. Nic nie wiem! Starzeję się! – Ależ nie przesadzaj – przyjaciółka próbowała oponować. – Przecież nie masz jeszcze osiemdziesiątki. – Starzeję się jak nic – rzeczowe stwierdzenie urwało wszelki sprzeciw. – Jeszcze chwila, a zupełnie wypadnę z obiegu. Taka kolej rzeczy… Ale zanim przejdę do lamusa coś trzeba zrobić z tym Rzewuskim. Zostawić tak tego nie mogę… – Co więc chcesz zrobić? Złapiesz zabójcę ? – No przecież nie będę latać po mieście z tym gipsem na nodze! A właśnie – panna Krystyna jakby sobie raptem o czymś przypomniała… – Czy ty nie powinnaś być właśnie u fryzjera? Ten drobny wybieg pozwolił na zmianę tematu. Honorata westchnęła teatralnie. – Bo widzisz… To jest taka tragiczna historia. – Tragiczna?W jakim sensie? – W dosłownym niestety. Cokolwiek by wybrać i tak będzie źle. – A tak konkretniej? – A mogę zacząć od początku? Wiesz jak nie lubię skróconych wersji wydarzeń. Nic z takich streszczeń nie wynika. Nie mają charakteru! Panna Krystyna zaśmiała się w myślach. Słabością jej przyjaciółki były rozwlekłe relacje z zasłyszanych ploteki spotkań ze znajomymi. Według Honoraty każdy, nawet najdrobniejszy szczegół miał kolosalne znacznie. Jednak słuchając jej relacji trudno było nadążyć za chaotycznym sprawozdaniem pełnym dygresji i nieustannego przeskakiwania z jednej myśli na drugą. Honorata swoją paplaniną mogła zagadać nawet zawodowych polityków, a to już stanowiło o mierze jej talentu. Widząc jednak zaaferowanie na wpatrzonej w nią twarzy Krystyna nie miała serca, by zaoponować. Poprawiła się wygodnie na fotelu i przygotowała na pełną wersję wydarzeń. – A więc…? – A więc ślubu nie będzie! – rzuciła swoją bombę Honorata. – Wszystko odwołane! Ślub, wesele, podróż poślubna. No, po prostu wszystko! – Wiesz czemu? – Przecież! Rozmawiałam z matką niedoszłej panny młodej. To w końcu rodzina. Wiesz, że Janinka, siostra moja, świeć Panie nad jej duszą, doczekała się trójki wnucząt, w tym Zuzi. Więc jestem jej jakby cioteczną babką, czy jakoś tak…, chyba. No, w każdym razie Zuzia miała właśnie wychodzić za mąż, ale wszystko się posypało… Może to i dobrze, że teraz wyszło szydło z worka, a nie po ślubie. To by dopiero była tragedia dla dziewczyny. I takie upokorzenie. A tak, popłacze trochę, pocierpii przeklnie tego swojego byłego. I ma szansę ułożyć sobie życie, bo przecież jeszcze taka stara nie jest. Chociaż, doprawdy, mogłaby się już wydać za mąż. No, ale to przecież nie jej wina, że nie wyszło. Bidulka miała jak najlepsze chęci i się starała, nie ma co. Z tego co Ania, jej matka, wiesz, opowiadała, to miał być ślub jak z bajki. Kościół przygotowywała florystyka, tort zamawiali w Krakowie, w jakiejś modnej cukierni, suknia szyta na zamówienie, materiał sprowadzany sama już nie wiem skąd, koronki na pewno z Belgii… Chociaż chyba bardziej wolę ich czekoladki… No, ale mniejsza z tym. Noi fotograf zamówiony, i plener. A wesele to mieli mieć w takim dworku pod Krakowem, co to kiedyś syn Wejterowej się tam za menadżera załapał. Nie na długo zresztą, bo to ekskluzywny lokal, a on na ekskluzywnego faceta nigdy nie wyglądał. No i tyle pieniędzy w to poszło. Ania rozpacza, że przepadły wszystkie zaliczki. Kilkanaście tysięcy ich to kosztowało. Ale powtórzę raz jeszcze, lepiej że teraz, a nie po. – Ale w zasadzie co się stało? – Krystynie udało się w końcu wtrącić. – No jak to co?! Zdradził ją, podlec jeden. Dwa miesiące przed ślubem oświadczył, że znalazł w końcu miłość swego życia, i że to, niestety, nie jest Zuzia. Cóż za perfidia! I zerwał zaręczyny. A biedna dziewczyna została z tym całym bajzlem, bo to ona od początku zajmowała się organizacją i podpisywała wszystkie umowy. I musiała to odkręcać. A wiesz, jakie to przykre tłumaczyć się na każdym kroku, że ślubu nie będzie. Udało jej się przynajmniej odsprzedać termin w tym dworku, bo znalazła się jakaś chętna para. Ale z resztą… Poszły pieniążki w las… I jeszcze, bidulka, pracy nie ma. No mówię ci, zupełna tragedia! – A co z jej pracą? – zaniepokoiła się Krystyna. Zuzannę kojarzyła piąte przez dziesiąte. Dziewczę zaraz po maturze przeniosło się do Krakowa na studia, zamieszkało u jakiejś krewneji tam już osiadło na stałe. A to oznaczało, że wyszło poza krąg zainteresowań panny Krystyny. Nie zamierzała być światową damą, z tego już dawno temu zrezygnowała. Gdy jeszcze brat jej miał zapędy, by przenosić się do królewskiego miasta, bo to prestiż dla pisarza i w ogóle – skutecznie wybiła mu to z głowy. Lepiej być osobistością na prowincji, niż anonimową osobą w Krakowie. Co prawda w tej argumentacji bardziej chodziło o nią samą, niż o brata, który przecież był dość znany nawet za granicą, ale cóż… Gustaw, licząc się z jej opinią, kupił przedwojenną willę na wzgórzu nad miastem i osiadł tu na stałe. A ona wciąż dziękowała Bogu za ten wybór. Dzieliła czas pomiędzy redagowanie książek brata i obserwowanie małomiasteczkowej mentalności. I w obu tych dziedzinach urosła do miana eksperta. A to głównie dzięki temu, że umiała się skupić na tym, co najważniejsze i nie dawała się rozpraszać przez zbędne informacje. Tak więc Zuza, która jako nastolatka często odwiedzała Honoratę, z chwilą, gdy przeniosła się do Krakowa – wypadła poza krąg jej zainteresowań. Teraz jednak, jak się okazało, wróciła do miasta. – No nie ma pracy. Przecież pracowała w agencji reklamowej swojego byłego. I jak narzeczony puścił ją kantem, to odeszła. Przecież nie wyobrażasz sobie, że mogłaby zostać tam i znosić te drwiny, uśmieszki i nieszczere wyrazy współczucia. Zwłaszcza że nowa donna też tam pracuje. Więc Zuzia odeszła. – Rzeczywiście, nie do pozazdroszczenia… I co chce teraz robić? – Pojęcia nie mam. Ona sama chyba też nie wie, co dalej. No, musi się dziewczyna jakoś pozbierać. Im szybciej, tym lepiej. A wracając do tematu – Honorata wygładziła spódnicę na kolanach i z powagą spojrzała na gospodynię. – Znajdziesz zabójcę Rzewuskiego? Bo chyba nie pozwolisz mu biegać sobie, ot tak, po mieście? To miał być najwspanialszy dzień w jej życiu. Miał być… Zuza Krukowska, niedoszła Zuzanna Matysik, siedziała na podłodze w pustym mieszkaniu i ważyła w dłoni biały talerz. Krucha porcelana kusiła, by ją roztrzaskać w drobny mak. Oj…, bardzo kusiła. Wzięła próbny zamach i wyobraziła sobie, jak talerz szybuje łagodnym łukiem w stronę przeciwległej ściany, z hukiem pęka i w kilku kawałkach opada na podłogę. Białe skorupy przez pewien czas jeszcze drgają, by po chwili zastygnąć w niemej rozpaczy. A potem dołączają do nich następne i następne… Talerze, jeden za drugim, szybują równo w kierunku wspólnego lądowiska. Jednak nie uczyniła najmniejszego ruchu, by te wyobrażenia wprowadzić w czyn. Siedziała opartao ścianę i rozmyślała. Po raz kolejny analizowała ostatni rok. Dzień po dniu, spotkanie po spotkaniu. Każdą rozmowę, najdrobniejszy gest… Próbowała ustalić, gdzie popełniła błąd. W którym momencie nie zauważyła, że jej związek to fikcja. Czy w ogóle były jakieś sygnały, czy też była tak naiwna, że niczego nie widziała? Nie umiała odpowiedzieć na to pytanie i wciąż na nowo się zadręczała wizją niedoszłego wesela. Kochała Mirka. Kochała go od pierwszego dnia, gdy na rozmowie kwalifikacyjnej, przeglądając jej teksty podsumował, że miło będzie mieć w końcu koło siebie kogoś, kto ma podobne poczucie humoru. Kochała go przez ostatnie cztery lata. To na pamiątkę pierwszego spotkania postanowili, nietypowo, wziąć ślub w czwartek. I właśnie ten majowy czwartek nadszedł. A ona, na przekór pięknej pogodzie, pogrążała się w żalu i rozpaczy. W końcu ostrożnie odłożyła talerz do stojącego obok kartonowego pudła. Górę wzięła jej rozsądna strona. Nie ma po co tłuc zastawy. Nic to nie zmieni, a dodatkowo będzie musiała później jeszcze posprzątać. Ale jakże by jej to ulżyło… Czuła się zdradzonai oszukana. Od pół roku miał romans. Ona przygotowywała każdy szczegół ich ślubu i planowała wspólne życie, a on tymczasem spędzał weekendy w górskim domku ze swą kochanką. Czy inni pracownicy wiedzieli? W końcu w plotkarskiej agencji reklamowej zawsze szydło wyjdzie z worka, a cudze tajemnice to był ulubiony temat rozmów przy lunchu. Na pewno wiedzieli. I cieszyli się z jej nieszczęścia. I z pewnością obgadywali ją za plecami. Przecież pracowała razem z Sylwią przy dwóch ostatnich kampaniach, a ta wdzięcząca się żmija spała z jej narzeczonym. Złapała stojącą obok szklankę i cisnęła nią o ścianę. Może efekt nie był spektakularny, ale zawsze to jakaś ulga, choćby pozorna i chwilowa. Rozejrzała się za kolejną ofiarą, lecz w zasięgu ręki nie było niczego poza stołową zastawą, której przecież postanowiła nie ruszać. Szkoda. Szklanki, tanie i kruche, idealnie nadawały się do jej celów. Nie miała jednak siły podnieść się z podłogi. Zmęczona oparła się o ścianę i zlustrowała mieszkanie. Jej mieszkanie. Jej własne. Miało być „ich wspólne”. Nie wyszło. Gdy postanowili się pobrać, zdecydowali, że najlepszym wyjściem będzie wyprowadzić się z Krakowa. Firma oczywiście zostawała w mieście, oni natomiast chcieli się oderwać od tego pośpiechu i hałasu. Chcieli mieć wieczory dla siebie. I przede wszystkim stwierdzili, że małe miasto jest lepsze do wychowywania dzieci. A ona marzyła o dziecku. Najlepiej dwójce. Więc powstał plan przeprowadzki. Mirek miał własne mieszkanie w Krakowie, które zamierzali wynająć. W czasie studiów mieszkała z ciotką Ziutką, potem wynajęła kawalerkę i nawetw okresie narzeczeństwa nie przeprowadziła się do Mirka. Jakoś nigdy nie było na to czasu. Zawsze czuła się u niego jak chwilowy gość, nie odpowiadał jej wystrój mieszkania, utrzymany w ciemnych, ponurych barwach. Przytłaczała ją czerń i głębokie brązy, mroziła bezosobowa nowoczesność. Dlatego nowe, wspólne mieszkanie mieli urządzić pod jej dyktando. Wzięli kredyti kupili dwupoziomowy apartament z pięknym widokiem na zielone wzgórza. To miało być ich miejsce na ziemi. Co zostało z tych marzeń? Puste mieszkanie z wycyklinowaną podłogą, kuchnia na zamówienie w tonacji pastelowego turkusu i materacw sypialni. Ach, i jeszcze jedno – astronomiczny kredyt do spłacenia. Zuza wpatrywała się w otaczające ją kartonowe pudła. Nie miała nawet jak rozpakować swoich rzeczy, w mieszkaniu nie było mebli. Od miesiąca tkwiła w tym prowizorycznym lokum, mimo nalegań matki, by się do nich przeniosła. Oczywiście, mogła wrócić do rodziców, ale niczego by to nie rozwiązało. Musiała się sama uporać z sytuacją. Na razie wciąż była na etapie rozpaczania i wyrzutów, i dobrze jej szło. Wreszcie niechętnie podniosła się z podłogi i poszła na piętro. Pudła z ubraniami piętrzyły się w narożniku, a funkcję szafy pełnił dwumetrowy drążek. W ścisku wisiały na nim równo opakowane w foliowe pokrowce jej robocze ubrania. Rząd szarych, beżowych i czarnych kostiumów. W sumie siedemnaście. I co teraz z nimi zrobi? Jedyna opcja to zatrudnić się w banku lub na jakimś biurokratycznym stanowisku, na przykład w urzędzie miasta…? Może wówczas na coś przyda się jej ta garderoba. Na szczęście były też kolorowe bluzki na przełamanie tej monotonnej kolekcji. I apaszki. Całe dwa pudła. I wśród nich jej perełki: trzy oryginalne egzemplarze od Hermesa, przywiezione z Rzymu. Byli tam z Mirkiem… Zuza opadła na materac i wbiła pięści w poduszkę. Prezenty od Mirka! Jej ulubione apaszki to prezenty od Mirka! I w końcu tama puściła. Od dwóch miesięcy robiła dobrą minę do tej tragifarsy i przekonywała wszystkich, i samą siebie też, że w zasadzie dobrze się złożyło, że prawda wyszła na jaw przed ślubem. I naprawdę wierzyła, że tak jest dla niej lepiej. Tylko dlaczego musiało ją to spotkać? Czym sobie na to zasłużyła? Dzielnie się trzymała, znosiła współczujące spojrzenia i pocieszenia rodziny. Jakoś to wytrzymywała, choć humor jej oscylował między furią a depresją. Jednak apaszki – to było za wiele. Rozpłakała się na dobre. Cholera! Jej ukochane apaszki! Otworzyła raptownie oczy i usiadła. Miała nieprzyjemne wrażenie, że coś nie gra. Rzuciła okiem na zegarek, było już po trzeciej, a to znaczy, że przespała ponad cztery godziny. Cholera jasna! Dzień jej uciekał. Stukot filiżanek na dole postawił ją do pionu. Podeszła cicho do barierki otaczającej antresolę i zerknęła na dół do salonu. Wstrzymała oddech, w zasięgu wzroku nikogo nie było. Istniały więc dwie opcje. Pierwsza – ktoś z rodziny postanowił spełnić uczynek miłosierdzia i ją pocieszyć. Zupełnie jej to nie pasowało. Miała obolałe powieki i podły humor. Jeśli ktoś spróbuje teraz wskazywać dobre strony życia, to chyba zacznie wyć. Opcja druga – na dole buszuje Ola. Od tygodnia pomagała jej przenosić pudła z dobytkiemi miała zapasowe klucze do mieszkania. Boże, spraw, żeby to była Ola. Przynajmniej obejdzie się bez załamywania rąk. – Mogę wiedzieć, czego tak wypatrujesz? Pytanie rozległo się od strony schodów. Zuza odwróciła się z niemrawym uśmiechem. – Modlę się. – Oooo… Mam nie przeszkadzać? – figlarny uśmiech Oli odmłodził ją o dobrych kilka lat. W tej chwili nikt by nie podejrzewał, że jest matką dwójki ośmiolatków. – Daj spokój… Moje modlitwy zostały właśnie wysłuchane. – A co? Wygrałaś w lotka, czy twój eks wpadł pod pociąg? – Coś jesteś dziś bardzo krwiożercza. – To przez szkołę i całą resztę. Miśki zaczęły chodzić na zajęcia z judo, o to oznacza dodatkowy punkt w tygodniowym planie zajęć. Czuję się jak szofer. Zawieź, przywieź, pozamiataj. Kurcze. Prowadzenie domu to jak zarządzanie małą firmą. Wszystko na głowie i jeszcze nikt się nie czuje w obowiązku, by po sobie pozmywać talerze. Chociaż może to i dobrze – stwierdziła schodząc na dół do kuchni. – Jeszcze by mi wytłukli całą zastawę. Albo musiałabym kupić plastikową w takich neonowych kolorkach. Zuza na wspomnienie zastawy westchnęła. Trzeba jeszcze uprzątnąć szkło… Wzięła zmiotkę i ruszyła do salonu. – Widzę małe nieszczęście. Wypadek czy furia? Ola podeszła do kuchenki i zdjęła parujący dzbanuszekz kawą. Aromat rozchodzący się po pustym mieszkaniu był wręcz nieziemski. – Furia kontrolowana. Poszła tylko szklanka, choć miałam ochotę na więcej… – I rozsądnie nic innego nie stłukłaś? Głupia jesteś. Trzeba było sobie ulżyć. – Właśnie dopiero co broniłaś swojej zastawy przed chłopakami, a teraz mi radzisz rozbić moją własną? – Dla mnie byłby to kłopot. Dla ciebie zajęcia terapeutyczne. Ale skoro nie doszły do skutku, to zaczniemy od kawy. Zuza wrzuciła odłamki do pojemnika i przysiadła na barowym stołku. Kuchnia była jedynym pomieszczeniem w mieszkaniu, które zostało urządzone na błysk, od „a” do „zet”. No, może nie do „zet”, ale przynajmniej do „pe”, co w jej pojęciu oznaczało praktyczne i piękne. Istna perfekcyjna pani domu… Kuchnię zrobiono na zamówienie, według ściśle określonych wytycznych. To miało być jej niepodzielne królestwo. Jej azyl i odskocznia. Tak było zawsze: gdy miała chandrę, brała się za odważenie odpowiedniej ilości mąki, a potem już samo szło. A przynajmniej tak było jeszcze dwa miesiące temu. Teraz nawet pieczenie sernika straciło swój magiczny urok recepty na wszystkie smutki. Ale kuchnię miała pastelowoturkusową, w tym morskim, magnetyzującym odcieniu, po prostu idealną… – Co zamierzasz dziś robić? Użalać się nad sobą? – Ola jak zawsze z prostotą przeszła do sedna. – Taki mniej więcej był plan… – I nic innego do zrobienia? – Nic. – To dobrze – stwierdziła i zajęła się swoją kawą. Zuza zaskoczona wpatrywała się w Olę. Nie takiej reakcji się spodziewała. Przywykła do serii pocieszających frazesów, które może szczere, ale niczego nie zmieniały. Chociaż przyjaciółka ze szkolnej ławki miała to do siebie, że nawet po dwudziestu latach znajomości potrafiła ją zaskoczyć. Rzadki i cenny dar. Teraz, nie zwracając uwagi na zastygłą w bezruchu Zuzę, piła spokojnie kawę i podjadała znalezionew szafce ciastka. Niedoszła panna młoda w końcu się otrząsnęła. – Czyli dobrze jest się nad sobą użalać? – Nie. Dobrze, że nie masz na dzisiaj innych planów. Użalać się możesz kiedy indziej, a teraz ubierz się jakoś, pomaluj i idziemy na miasto. – Po co? – Boże, kobieto! Jak to po co? A po co się chodzi na miasto? Aby pooglądać sobie innych, poplotkować, obgadać tę i ową… Aby się zabawić i rozerwać. Iść do fryzjera, kupić sobie nową kieckę. – Nie chcę fryzjera i kiecki! – Ależ chcesz. Tylko może jeszcze o tym nie wiesz – Ola była nieustępliwa. – Poza tym za dwa dni mamy imprezę i trzeba się przygotować. Bo jak nie, to nas obgadają i suchej nitki nie zostawią, a ja nie zamierzam dać tym flądrom takiej satysfakcji. Już sobie to wyobrażam, jak Natalia tą swoją wymanikiurowaną łapką macha mi przed nosem, by pokazać nową złotą bransoletkę od kochanego mężusia. Szans nie ma! Chcę wyglądać tak, jakbym zeszła z wybiegu. No, a przynajmniej być w zbliżonej wersji. – Boziu… – jęknęła Zuzai oparła czoło o blat. – W życiu! Na żadną imprezę nie idę! – Idziesz, idziesz. Przecież sama tam się nie pojawię. – Będzie Julka. – Będzie Julka, będziesz tyi ja. Stara paczka znowu górą. I wszystkie mamy wyglądać perfekcyjnie, by innym szczeny opadły. Taki jest plan, no, a teraz się zbieraj. Ruchy! – Ola zaczęła ją spychać ze stołka. – Kiedyz ciebie zrobiła się despotka? Jakoś wcześniej taka nie byłaś. – Zuza marudziła, idąc po schodach na antresolę. – Jak się ma dwoje dzieci w domu, to albo jesteś szczęśliwą despotką, albo zdesperowaną idiotką. Trzeciej wersji nie ma. I zadowolonaz riposty podkradła z talerza jeszcze jedno ciastko. – Co my tu, do diabła, robimy? – panika w głosie Zuzanny była aż nazbyt wyraźna. Próbowała wziąć głębszy oddech, ale ściśnięta krtań skutecznie ją przyduszała. – Przygotowujemy się do wielkiego, sobotniego występu – beztroskie stwierdzenie Oli spotęgowało jeszcze popłoch. Było wręcz podejrzane. Weszły do zakładu fryzjerskiego, który szczycił się prawie czterdziestoletnią tradycją i wymyślną nazwą, której i tak nikt nie pamiętał. Wszystkie emerytki z osiedla, zasiedziałe tu od wieków, zawsze biegały do pani Lonii na trwałą. W efekcie siedemdziesięcioletnie elegantki, jak jeden mąż, miały poskręcane włosy w odcieniach popielu z pobłyskami fioletu lub pomarańczu. Czasem, od święta, siedziały w szeregu pod suszarkami, by w efekcie wyjść stąd szczęśliwie natapirowane i wylakierowane. To był szczyt osiedlowej mody. – Chyba oszalałaś. – Zuza tyłem wycofywała się w kierunku drzwi czując na sobie jastrzębie spojrzenia rzucane przez stałe klientki. Samo wnętrze też sprawiało wrażenie jak z głębokiego PRL-u. Zielonkawe linoleum na podłodze, rząd ogromnych suszarek pod ścianą, nad lustrami zdjęcia z dawnych wydań „Przyjaciółki”. Wszystko w spłowiałych barwach. – Bez paniki – rzuciła Ola i zwróciła się z uśmiechem do starszych pań. – Mamy umówioną wizytę. Te od razu się uspokoiły i wróciły do czytania gazet. – Nie rób scen – szepnęła, popychając Zuzę na brązową kanapę. – Wiesz jak ciężko się tu dostać? – No nie wyobrażam sobie… Szum suszarki uniemożliwił dalszą rozmowę. Zrezygnowana Zuza obserwowała, jak powstaje misterna konstrukcja sztywnych loczków. Gdy minął pierwszy szok, jakoś trudno było jej uwierzyć, by Ola na poprawę humoru zafundowała jej wizytę u pani Lonii. Gdyby wszystko poszło tak, jak miało być, siedziałaby teraz w domu rodziców przed dużym lustrem w sypialni, a spod rąk stylisty wyłaniałby się elegancki, prosty kok. Matka biegałaby wkoło zaaferowana, ojciec próbowałby opanować sytuację, brat skakałby z aparatemi przeszkadzał fotografom, których wynajęła, makijażystka nałożyłaby jeszcze odrobinę różu na policzki… I byłaby gotowa do wyjścia do kościoła. Mogło tak być. Zanurzona w niewesołych rozmyślaniach nie zauważyła młodej dziewczyny, która przed nimi stanęła. – Przepraszam za spóźnienie. Trochę zajęła mi ta wizyta domowa. No, ale teraz jestem do waszej wyłącznej dyspozycji. Na co macie ochotę? Ola poderwała się z fotela. – Na wszystko. Farbujemy, strzyżemy, szalejemy! – No, to mi się podoba – fryzjerka zapraszającym gestem wskazała wolny fotel. Zuza została poderwana przez przyjaciółkę i posadzona na miejscu. Poczuła się jak lalka, nad której nowym strojem sprzeczają się dwie dziewczynki. Ona sama, zafascynowana, obserwowała w lustrze dwie gestykulujące nad jej głową kobiety. Widząc lekko spanikowane spojrzenie fryzjerka uśmiechnęła się uspokajająco. Mogła mieś jakieś dwadzieścia, dwadzieścia jeden lat, była dość drobna, energiczna i miała świetną fryzurę. A to chyba wystarczająca rekomendacja. – Jestem Nina. Wnuczka pani Lonii. – I następczyni – rzuciła z drugiego stanowiska właścicielka. – Jeszcze trochę i Tosia zrobi tu salon. Ale oczywiście ja dalej będę przyjmować moje wieloletnie klientki. – Właśnie… – starsza pani energicznie przytaknęła. – Bo nikt nie umie tak zająć się włosami jak pani Lonia. Klasycznie i elegancko, bez tych nowomodnych bzdur. – Tosia? – Zuzanna nie skojarzyła. Tymczasem wnuczka szybko rozczesywała jej włosy. – W zasadzie Antonina – rzuciła w lustrze rozbawione spojrzenie. – Babcia uparcie zdrabnia to na Tosię, ale wolę Ninę. – Aha… – Kolor na pewno, przynajmniej odświeżyć. Ale ja bym proponowała małą zmianę… – Zmianę? – Właśnie. Coś w kierunku wiśniowego połysku. I koniecznie skrócić… – Skrócić? – znów powtórzyła. – Chyba nie… – Ależ tak – wtrąciła się Ola. – Od kiedy nosisz tę długość? Odkąd pamiętam. Już w liceum miałaś włosy do ramion. – Tak jest wygodnie. Można łatwo i szybko je upiąć. – Wygodnie? Może. I, wybacz, nudno. Ciebie w sobotę mają zobaczyć zupełnie nową, odmienioną. Tniemy, bez dwóch zdań – rzuciła groźne spojrzenie. – Jeszcze mi podziękujesz. Zuza wpatrywała się we własne odbicie i toczyła wewnętrzną walkę. To miał być pierwszy dzień jej nowego życia. Skoro życie się zawaliło, to może chociaż zostanie coś z tego „nowego”. – Dobra, tniemy – zadecydowała i zamknęła oczy, by nie widzieć egzekucji. – Świetnie. Fryzjerka zabrała się do pracy. – Na razie zrobimy ostre cięcie, potem kolor i podcinanie. Będzie idealnie. Po dwudziestu minutach Zuzanna siedziała z folią na głowie i próbowała się przekonać, że podjęła słuszną decyzję. A co tam! Nowa fryzura, nowa ja. Jednak nie do końca udawało jej się skupić na tym swoim wizerunku. Mam być silna, pewna siebie, seksowna, powtarzała sobie w myślach. Tak mają mnie widzieć inni. Nie mogą się nawet domyślić, że się nad sobą użalam. Jestem silna, zaradna, wszystko mam pod kontrolą… – A słyszała panio tym biednym Rzewuskim? – siedząca obok staruszka zagadywała do pani Lonii. – I kto by pomyślał… Zuza jęknęła w duchu. Znów się zaczynało. Lokalne plotki i skandale. Ona tu nie wytrzyma. Nic się nie dzieje, a wszyscy mają tyle do powiedzenia. Boże! – No… Jakoś nigdy bym go nie podejrzewała… Ale skąd możemy wiedzieć, co to takiemu w głowie siedzi? Wydaje się, że człowieka znasz, a on robi coś takiego… Co racja, to racja. Jej też się wydawało, że zna Mirka. Głową by ręczyła za jego wierność. Świetnie się rozumieli, mieli podobne zainteresowania i pogląd na życie… Jak się jednak okazało, nie taki znów podobny, skoro w jego kategoriach zdrada narzeczonej była do usprawiedliwienia. Jak sam tłumaczył, szukał tylko własnego szczęścia. A niech się tym szczęściem udławi! Czas płynął niezauważenie. Nina co kilka minut odrywała się od Oli, podważała folię i sprawdzała farbę u Zuzy. – Idziemy do mycia – zarządziła wreszcie zadowolona z efektui przesadziła ją na sąsiedni fotel. – Kolor powinien już być dobry. I tak częściowo się wypłucze, ale zawsze tak jest z czerwieniami. I koniecznie szampon do farbowanych włosów, wtedy kolor się dłużej utrzyma. Za miesiąc i tak trzeba będzie odświeżyć – instruowała. – A teraz podetniemy… Ola z sąsiedniego krzesła przyglądała się z aprobatą, jak Nina szybko i wprawnie odcina kolejne kosmyki. Zuza co jakiś czas zerkała w lustroi czuła przechodzące po plecach ciarki. Potem w ruch poszły szczotki. Fryzjerka nakręciła jej włosy i szybko suszyła. Wreszcie głowę otoczyła chmura lakieru. Przymknęła oczy i starała się przez chwilę nie oddychać. – I gotowe – zadowolony głos Niny przedarł się przez szum sąsiedniej suszarki. Zuza niepewnie otworzyła oczy, zerknęła w lustroi oniemiała. Jeszcze pół godziny później, siedząc z Olą w kawiarni, wciąż zerkała do lustra na ścianie i nie mogła się nadziwić, że spoglądająca na nią kobieta to ona sama. Włosy były o wiele krótsze, niż się spodziewała, jednak na tyle długie, że układały się miękkimi falami wokół głowy. Wiśniowy połysk nadawał twarzy ciekawe obramowanie. Wyglądała zupełnie inaczej… – Widzę, że wciąż jesteś w szoku – Ola zerkała na nią z uśmiechem. – I co? Podziękujesz mi? – Zdecydowanie. Choć muszę ochłonąć. Skąd wytrzasnęłaś taką fryzjerkę? Jest genialna! – To moje odkrycie roku. Zupełnie przez przypadek, szczerze mówiąc. Wiesz sama, jaką opinią cieszy się zakład pani Lonii. – Od wieków zasłużoną. – Właśnie. Więc wszystkie kobitki poniżej pięćdziesiątki starają się go omijać szerokim łukiem. Wiesz co… – przerwała spoglądając na szklaną gablotę z ciastami. – Jedno tiramisu mnie nie zabije. Ciebie też nie. Wróciła z dwoma talerzykami. – A więc, jakieś pół roku temu – kontynuowała – wypadło mi nagłe wyjście. Mariusz zadzwonił z pracy, że za dwa dni ma w Krakowie jakiś bankiet organizowany przez bank. Nikt się właściwie nie wybierał, a w ostatniej chwili okazało się, że ktoś musi iść. I padło na niego. Miałam dwa dni, by umówić się do fryzjerki. A w zasadzie to jeden dzień, bo powiedział mi to dopiero wieczorem. Zadanie niemożliwe. Obleciałam chyba wszystkie salony. Nie było szans, nawet na czesanie bez mycia. W końcu, bo już nic innego nie zostało, poszłam na osiedle. A tu zamiast pani Lonii młode dziewczę czesze jakąś koleżankę i to uczesanie wygląda nadzwyczaj współcześnie. I tak poznałam się z Niną, która życie mi uratowała i mogłam się na tym bankiecie odpowiednio zaprezentować. Jak już Ninę poznałam, to zostałam jej stałą klientką i sprowadzam inne znajome. Wszystkie są zadowolone, więc miałam pewność, że oddaję cię w dobre ręce. A twoja fryzura… Pierwsza klasa. W dziesięciopunktowej skali skoczyłaś przynajmniej dwa punkty w górę. Zuza zaczęła się tak śmiać, że łzy pociekły jej z kącików oczu. – Bo się rozmażę… Próbowała chusteczką ratować tusz. Ola odchyliła się w fotelui też chichotała. – Dawno się tak nie bawiłam… A to jeszcze nie koniec. – Masz na to jeszcze czas? Dwójka dzieci i mąż w domu. – Dwójka dzieciu dziadków, mąż u kolegów na meczu, więc jak widać dom dziś pusty. – W środku tygodnia? Jak ty to robisz? Wydajesz się taka zorganizowana i panująca nad wszystkim. – Kochanie – przyjaciółka machnęła niedbale ręką. – Cała sztuka polega na umiejętności stwarzania odpowiednich pozorów. I pozwoleniu innym, by ci pomagali. Ja mam tylko tym wszystkim zarządzać. Nie bez powodu skończyłam ekonomię. Teraz chociaż przydaje się w prowadzeniu domu – rzekła z niejakim smutkiem w głosie. – Nie chcesz wrócić do pracy? – To temat na inną pogodę. Teraz mamy czas, by dobrze się bawić. Idziemy na zakupy! I poderwała się z miejsca. Pierwszym punktem było obejście sklepów w rynku. Dokładnie nie wiedziały, czego szukają, ale przecież najlepsze zakupy robi się przez przypadek i na to właśnie liczyły. Jak im coś wpadnie w oko – to załatwione. Jak nie, to mają jeszcze piątek i sobotni ranek. Do zamknięcia sklepów pozostała prawie godzina, choć niektóre, dziwnym zwyczajem, już o siedemnastej miały założone kraty i kłódki. Jeśli ktoś kończył pracę o szesnastej – nie miał raczej większych szans na shopping. Zawsze wtedy pozostawał wypad do Krakowa. – I dziwić się, że narzekają na marne obroty – irytowała się Zuza. – Skoro nie można nic kupić, bo albo same duże rozmiary, albo po prostu zamknięte… Taktyka odstraszania klienta, czy co? – Przywykniesz… – Ola wzruszyła ramionami. – Nic na to nie poradzisz. Po prostu trzeba wiedzieć, do której sklepy są otwarte. I tyle. Skupmy się na tych, które jeszcze będą miały coś w stylu sukienek wizytowych. W czwartym sklepie obie prawie pisnęły z zachwytu. Ola pobiegła w prawo, Zuzaw lewoi każda złapała swą zdobycz. – Patrz! Idealna! Zuza przyglądała się przyjaciółce dzierżącej krwistoczerwoną sukienkę. – Odpowiedni fason, długość nad kolano, mały rozmiar i rozsądna cena! I mam do niej buty i torebkę! Muszę przymierzyć. I zniknęła za zasłoną. Zuza miała w ręce dwukolorową wersję z lat pięćdziesiątych. Czarna, szeroka, postawiona na tiulu spódnica, wszyty gruby pasek i biała, prosta góra. Jeśli założy do tego czarne korale i czerwoną bransoletkę, to będzie retro. Zadowolona weszła do sąsiedniej przymierzalni. Sukienka leżała idealnie. Zbyt idealnie, bo przeraziła ją cena. Stała wpatrując się w swoje odbicie, bijąc się z myślami. Nie miała pieniędzy. Z drugiej strony nowa fryzura, świetna sukienka. Zaczyna nowe życie. Tylko dlaczego łatwiej powiedzieć, a trudniejw to uwierzyć? A więc jeszcze raz. Zaczyna nowe życie i jest warta tego, by mieć świetną fryzurę, kupić sobie świetną kieckę i świetnie się bawić na zlocie absolwentów. Nawet jeśli nie ma męża, dzieci i pracy. Zasłonka odchyliła się nieznaczniei kuknęła Ola. – No, no… Wyglądasz tak, że faceci powinni paść trupem. Kobiety też, z zazdrości, a przecież na tym nam najbardziej zależy. I jak? Bierzesz? – A co mi tam. Biorę! Do domu rodziców poszła na piechotę. Po pierwsze – nie było daleko, a spacer był jak najbardziej wskazany, bo sukienka leżała jak ulał, w związku z czym nie mogła przytyć nawet grama. A kolacjau rodziców raczej zapowiadała przynajmniej kilogram nadwagi. Więc profilaktycznie można trochę zrzucić przed. Po drugie – i tak nie miała samochodu, bo własny sprzedała zaraz po przeprowadzce do Grodowa, by spłacić kolejne raty kredytu. Nie za bardzo wiedziała, czego się spodziewać. Nie życzyła sobie w tym momencie rodzinnego zlotu w ramach rekompensaty za nieodbyte wesele. Wystarczyła jej świadomość, że wszyscy krewni od dwóch miesięcy mają ją na językach i ze szczegółami rozprawiają o jej nieudanym związku. Mieć to jeszcze przy kolacji w dzień niedoszłego ślubu… Rodzinny dom mieścił się na tak zwanym zachodnim przedmieściu. Postawiony jeszcze przed wojną przez pradziadków pełnił rolę rodowej siedziby. Wysokie piwnice mieściły obficie zaopatrzoną spiżarnię, polana drewna kominkowego i składzik ogrodniczy. Parter przeznaczono na część otwartą, jak mawiał ojciec: „do wizytacji”, na poddaszu, zaadaptowanym w latach osiemdziesiątych, zmieściły się cztery sypialnie. Dom miał ten niezwykły klimat wspomnień lat dziecinnych, czasu beztroski i zabawy. Tysiące zakamarków, które przesiąkły urokiem tajemnic. Zuza uwielbiała rodzinne lokum, czując jednocześnie przed nim jakiś dziwny respekt. Tak, jakby posiadał swą osobowość i gromadził wspomnienia wszelkich przeszłych dni… Przekraczając próg czuła już zapach szarlotki. A więc mama postanowiła zaserwować ciasto na pocieszenie. Można się było tego domyślić. Według uświęconej rodzinnej tradycji – szarlotka nadawała się na wszelkie domowe kłopoty. W wersji Zuzy pocieszanką był sernik, ale ciastkiem z jabłkami też nie zamierzała pogardzić. Cicho zajrzała do kuchni, próbując wybadać sytuację. Na kuchence podgrzewało się coś w garnkach, na blacie obok poodkręcane słoiki, jeszcze z zeszłorocznych zapasów sałatek. – Ach! Jesteś wreszcie. Mama szybko cmoknęła ją w policzeki dała do rąk półmisek. – Zanieś na stół. Piotrek już się zabrał za ciasto, a przecież jeszcze nie podałam kolacji! Co za maniery?! I jeszcze mi wmawia, że ja go tak wychowałam. Fuknęła coś pod nosem, zagarnęła z kuchni salaterkę z ogórkami i popędziła córkę do jadalni. Nie było tak źle, stwierdziła Zuza wchodząc do sąsiedniego pokoju. Tylko rodzice i bratz żoną. Więc zlot rodzinny został jej oszczędzony. – To już można jeść ten placek? – Piotrek, nie czekając na odpowiedź, sięgnął po kolejną porcję ciasta. Do Zuzy podeszła bratowa. Szczupła, wysoka blondynka w pięknym, własnoręcznie wydzierganym szalu. Objęła ją serdecznie. – Nie wiem, czy składać ci wyrazy współczucia, czy gratulacje. Chyba to drugie, choć pewnie nie czujesz teraz, jakie miałaś szczęście. Poza tym, świetna fryzura. Matka dopiero teraz spojrzała uważnie. – O! Mój Boże! Coś ty zrobiła z włosami?! – Wygląda fantastycznie – zachwycała się Renia. – Zupełnie odmieniona. I ten kolor! Piotrek, co sądzisz? Brat zerknął znad talerzyka. – Zwraca uwagę. To chyba dobrze. Choć głęboki dekolt da ten sam efekt. A raczej lepszy. Faceci to wzrokowcy. – Oj, ty! – Renata pacnęła go w głowę. – Tu nie chodzi o zwracanie uwagi, ale o dobre samopoczucie, matołku. – Na to wystarczy piwo. – Nie słuchaj go – Renata zwróciła się do Zuzy. – Faceci to obcy gatunek. Wyglądasz rewelacyjnie i to jest najważniejsze. – Dzięki. – Ale coś ty zrobiła z włosami? – matka nie mogła tego przeboleć. – Zawsze miałaś takie ładne, długie… – I dlatego je ścięłam. Musiałam coś zmienić. – Ale włosy…? Nie mogłaś sobie po prostu kupić nowej sukienki? Zuza zgrzytnęła zębami. Zaczynało się… – Sukienkę też kupiłam. Na sobotę. A włosy ścięłam i koniec. – Na szczęście za jakiś czas odrosną. Wygłosiwszy to pocieszenie matka zabrała się za nakładanie ziemniaczków na talerze. Zuza odliczała w myślach do dziesięciu. Potem do dwudziestu. Kochała rodziców, tylko czasami wolałaby być gdzieś indziej. Na nic zdały się rozmowy, że jest dorosła. Miała w końcu dwadzieścia dziewięć lat, a w rodzinnym domu wciąż czuła się jak nastolatka pod ścisłą kontrolą. Przynajmniej ma oddzielne mieszkanie. – Mnie się podoba – ojciec zdecydował się w końcu wygłosić swoją opinię. – Przypominają kolorem starego burgunda. – No to toast – Piotr wzniósł kieliszek. – Za siostrę, która uniknęła największego błędu w życiu, czyli małżeństwa, i podjęła dobrą decyzję co do koloru włosów. Rodzina wypiła jej zdrowie. Gdy na stole pojawił się półmisek z zimnymi mięsami, przyszła pora na poważne dyskusje. Zuzanna właśnie tego się obawiała: że chcąc jej pomóc rodzina będzie próbowała wymusić na niej jakieś działania. A ona zupełnie nie czuła się na siłach, by w tym momencie decydować o przyszłości. Na razie liczyło się tylko to, by jakoś przetrwać kolejne dni i nie zwariować. A tu zanosiło się na przełomowe rozstrzygnięcia. – Co zamierzasz zrobić z mieszkaniem? – pytanie matki zawisło nad stołem i cztery pary oczu wpatrywały się w nią wyczekująco. Zuzaz premedytacją odczekała chwilę, jakby się zastanawiając. Sięgnęła po kieliszek i zaczęła się nim bawić… – Zatrzymam je – oświadczyła w końcu. – Ale cię nie stać. Masz kredyt i nie masz pracy. Jak ty sobie to wyobrażasz? – Jeszcze nie wiem. Coś wymyślę. Na pewno. – Możesz je wynająć i wprowadzić się do nas. Twój pokój jest wolny. I stało się. Wiedziała, że wcześniej czy później matka zacznie naciskać. A mimo to nie zdołała przygotować sobie jakiejś w miarę dyplomatyczniej odpowiedzi. Ale jednego była pewna: nie było takiej siły, która zmusiłaby ją do powtórnego zamieszkania z rodzicami. Nawet, gdyby musiała pozbyć się mieszkania, czego bardzo, ale to bardzo nie chciała. Złożona propozycja wymagała odpowiedzi. – Na razie jakoś sobie poradzę. Mieszkanie zostaje, a ja w nim. Nigdzie nie zamierzam się przenosić. Coś na pewno wymyślę – powtórzyła. – No cóż, skoro tak uważasz – pełne powątpiewania stwierdzenie sugerowało, że najdalej za miesiąc spodziewała się zastać córkę na progu domu. – A tymczasem… – ojciec podniósł się zza stołu i podszedł do kredensu. Spomiędzy wykrochmalonych na sztywno białych obrusów wyciągnął kopertę i wręczył ją córce. – Miał to być prezent ślubny na nowe mieszkanie – wyjaśnił. – A teraz to po prostu prezent na nowe mieszkanie. Prawie na spłatę kolejnej raty. Dzięki temu zyskasz jeszcze trochę czasu na zastanawianie się co dalej. Zuza serdecznie uściskała ojca. Renata szturchnęła Piotra. – No dobra… – rzekł brat. – My też coś dla ciebie mamy. Poszedł do przedpokoju i wrócił z kolejną kopertą. – To też taki prezent na nowe mieszkanie – rzekł i rozczochrał jej nową fryzurę. – Nie wiem, co powiedzieć… – Zuza obracała w dłoniach niespodziewane prezenty. – Mówi się: dziękuję. – Dziękuję. – No i sprawa załatwiona. Można wrócić do szarlotki. Co też od razu uczynił. Zuzanna spojrzała na zgromadzoną przy stole rodzinę. – Najgorsze jest to, że tu się nic nie dzieje… – zaczęła. – Jak to nic? – nastroszyła się matka. – Przecież sama chciałaś się tu przeprowadzić – równocześnie stwierdził ojciec. – Tak – przyznała. – Ale gdy kupowałam mieszkanie to miałam na widoku męża i dziecko. – Jesteś w ciąży?! – matka aż poderwała się z miejsca. – Nie jestem. Mówiłam ogólnie. Grodów wydawał się dobrym miejscem na zakładanie rodziny. – Dziecko miałoby krewnych wokół siebie, a nic tak nie wzmacnia jak poczucie przynależności do klanu – przytaknął Piotr, a Zuzanna udała, że nie dostrzega sarkazmu w jego głosie. – W każdym razie muszę znaleźć sobie jakieś zajęcie, bo inaczej zanudzę się na śmierć. Może zacznę biegać…? – zastanawiała się na głos. – Już to widzę – szepnął Piotr. – Nie cuduj – matka zgromiła go wzrokiem. – Poza tym – zwróciła się do córki – jak możesz twierdzić, że nic się nie dzieje. Wystarczy tylko wyjść z domu, a masz aferę jak z telewizji. Rzewuskiego przecież zabili. – Tego działacza sportowego? – Właśnie. W sobotę go znaleźli, a w niedzielę całe miasto wybrało się na popołudniowy spacer pod halę sportową, oczywiście przypadkiem. Sępy chciały zobaczyć co i jak, ale oczywiście nikogo do środka nie wpuszczali. – Ty też poszłaś? – zaciekawiła się Zuza. – No co też ci strzeliło do głowy? – Oburzyła się matka. – Żebym miała tam chodzić, jak jakaś żądna krwi matrona? Posłałam ojca. Siedząca obok Renata próbowała powstrzymać parsknięcie. Zuza zagryzła wargi, by przypadkiem nic jej się nie wyrwało. Tylko Piotr, niewzruszony, z pełną powagą zwrócił się do ojca: – I czego się dowiedziałeś? – Że Jarzębski rano na stawach złowił karpia. Zuzaz Renatą śmiały się już otwarcie. – Ech, wy… Nic tylko ryby… – matka machnęła ręką. Piotr zabrał talerz z ciastemi razemz ojcem przenieśli się do salonu przed telewizor. Kobiety zgarnęły naczynia ze stołu i poszły do kuchni. To tu, wśród bukietów suszonych kwiatów i kolekcji mosiężnych form do ciasta, biło serce domu. Widok starego drzewnego pieca, który rozpalany był tylko raz w roku, przy okazji Wigilii, działał kojąco. Renata zabrała się za zmywanie, więc Zuza wzięła do rąk ścierkę. Matka nastawiła wodę i wsypała herbatę do pękatego imbryka. – Rozmawiałam w tym tygodniu z wujkiem Ryśkiem – zaczęła tonem pogawędki. Oho, coś się szykuje… – Wiem, że nie chcesz przyznawać się do rodziny… – Oj, mamo… – jęknęła Zuza. – Wiem. Ale tutaj bez rodziny niczego nie załatwisz. To nie Kraków. Chcesz zatrzymać mieszkanie. Dobrze, zrób tak. Choć nie do końca popieram ten pomysł. Ale nie masz męża, za to po tym całym związku z Mirkiem masz kredyt na głowie i musisz znaleźć pracę. – I właśnie o tym rozmawiałaś z wujkiem Ryśkiem?! – Zuza ze zgrozą wpatrywała się w matkę. Ostrożnie odłożyła wytarty talerz i oparła się o szafkę. Że tutaj wszyscy żyją plotkami – wie. Że sama po tym odwołanym ślubie jest tematem tych plotek – też wie. Ale żeby jeszcze podsycała je własna matka? I to rozmawiając z największym plotkarzemw mieście? Wujek Rysiek żył z tego, że był dobrze poinformowany. Dosłownie. Był redaktorem naczelnym i przy okazji właścicielem lokalnej gazety. – Niezupełnie z nim. Rozmawiałam o tym z Basią. Coraz lepiej… Ciotka Basia, siostra mamy, gospodyni domowa z zamiłowania, na zakupach schodziły jej średnio cztery godziny dziennie. Według ustalonego grafiku wyruszała po chleb przed ósmą, wracała gotować obiad koło południa. Po drodze spotykała multum znajomych, a z każdym miała coś do omówienia. Udzielała się w dwóch klubach zainteresowań i wspierała jednoz miejskich stowarzyszeń. Zawsze w biegu, zawszez jakąś sprawą do załatwienia. – Powiedziałaś ciotce, że szukam pracy? – Nie. Stwierdziłam tylko, że jej nie masz. I to ona zaproponowała, że porozmawia z Ryśkiem. Cow tym dziwnego? Rodzina jest od tego, by sobie wzajemnie pomagać. Przecież redakcję znasz, już tam pracowałaś. – To było w ogólniaku! – Zuza zaczęła nerwowo wycierać salaterkę. W liceum, podczas ostatnich wakacji, przez miesiąc pomagała w redakcji, żeby zarobić na wyjazd. Rodzice, choć niechętnie, zgodzili się wówczas na taki układ – jeśli sama uzbiera pieniądze, to może pojechać ze znajomymi. Również w czasie prawie czteromiesięcznej przerwy przed rozpoczęciem pierwszego roku studiów – zaczepiła się w gazecie. Już wówczas miała małe scysjez wujkiem. – A co takiego złego jest w tej pracy? – chciała wiedzieć Renata. – Czytasz tę gazetę? – Niespecjalnie – przyznała się bratowa z przepraszającym uśmiechem. – A dlaczego? – Niewielew niej jest… – Właśnie! – stwierdziła Zuza tryumfalnie. – Jak w każdym numerze można pisać o przedszkolakach odwiedzających zoo
Nie ma tego złego - Katarzyna Żak.rar Jak nie załamać się po rozstaniu, napisać dobry felieton i rozwiązać zagadkę morderstwa? Życie Zuzanny zmienia się o 180 stopni, gdy narzeczony porzuca ją dla innej.
Romans Czwarta Strona Opis Jak nie załamać się po rozstaniu, napisać dobry felieton i rozwiązać zagadkę morderstwaŻycie Zuzanny zmienia się o 180 stopni, gdy narzeczony porzuca ją dla innej. Zostaje jej niespłacony kredyt i puste mieszkanie, które miało być wymarzonym gniazdkiem. Po powrocie do rodzinnej miejscowości Zuza stara się zacząć wszystko od nowa. Jako dziennikarka lokalnej gazety niespodziewanie angażuje się w rozwikłanie tajemnicy morderstwa. Pomaga jej w tym wzbudzająca respekt we wszystkich mieszkańcach panna Krystyna błyskotliwa i ironiczna emerytka pasjonująca się szydełkowaniem oraz zagadkami huczy od plotek, a w plątaninie tropów niełatwo znaleźć właściwy ślad... Czy dawne sympatie i szkolni wrogowie pomogą, czy przeszkodzą w rozwiązaniu zagadki Czy nieprzyjemna prawda przesłoni idealny obraz dawnych przyjaźniNie ma tego złego to zaskakująca, zabawna, a zarazem znakomicie napisana kryminalna łamigłówka. Przekonaj się sama, czy wpadniesz na właściwe rozwiązanie! Inne propozycje autorów - Żak Katarzyna Podobne z kategorii - Romans Darmowa dostawa od 199 zł Rabaty do 45% non stop Ponad 200 tys. produktów Bezpieczne zakupy Informujemy, iż do celów statystycznych, analitycznych, personalizacji reklam i przedstawianych ofert oraz celów związanych z bezpieczeństwem naszego sklepu, aby zapewnić przyjemne wrażenia podczas przeglądania naszego serwis korzystamy z plików cookies. Korzystanie ze strony bez zmiany ustawień przeglądarki lub zastosowania funkcjonalności rezygnacji opisanych w Polityce Prywatności oznacza, że pliki cookies będą zapisywane na urządzeniu, z którego korzystasz. Więcej informacji znajdziesz tutaj: Polityka prywatności. Rozumiem
Plik KABARET 2006 HBO NA STOJAKA Joanna Jeżewska Paweł Dłużewski Waldemar Ochnia.avi na koncie użytkownika elmerr1 • folder HBO - Na Stojaka • Data dodania: 4 lip 2013
Tanie książki - Twoja księgarnia i literatura pięknaAforyzmy, myśli, przysłowiaDramatEsejeHumor i satyraLiteratura starożytnaLiteratura średniowiecza i nowożytnaOpowiadaniaOpowiadania polskieOpowiadania zagranicznePoezjaPoezja polskaPoezja zagranicznaPowieści biograficznePowieści historyczne i wojennePowieści marynistycznePowieści politycznePowieści przygodowePowieści psychologiczneZobacz wszystkie ▾ Strona główna Beletrystyka i literatura piękna Powieść polska Nie ma tego złego Opis Recenzje (1) Szczegóły Podobne produkty Jak nie załamać się po rozstaniu, napisać dobry felieton i rozwiązać zagadkę morderstwa? Życie Zuzanny zmienia się o 180 stopni, gdy narzeczony porzuca ją dla innej. Zostaje jej niespłacony kredyt i puste mieszkanie, które miało być wymarzonym gniazdkiem. Po powrocie do rodzinnej miejscowości Zuza stara się zacząć wszystko od nowa. Jako dziennikarka lokalnej gazety niespodziewanie angażuje się w rozwikłanie tajemnicy morderstwa. Pomaga jej w tym wzbudzająca respekt we wszystkich mieszkańcach panna Krystyna – błyskotliwa i ironiczna emerytka pasjonująca się szydełkowaniem oraz… zagadkami kryminalnymi. Miasto huczy od plotek, a w plątaninie tropów niełatwo znaleźć właściwy ślad... Czy dawne sympatie i szkolni wrogowie pomogą, czy przeszkodzą w rozwiązaniu zagadki? Czy nieprzyjemna prawda przesłoni idealny obraz dawnych przyjaźni? „Nie ma tego złego” to zaskakująca, zabawna, a zarazem znakomicie napisana kryminalna łamigłówka. Przekonaj się sama, czy wpadniesz na właściwe rozwiązanie! Recenzje (1) Recenzenckie Mistrzostwo Świata Ocena: 4/5 Dodana przez Martyna K. w dniu 2018-01-28 Recenzja dotyczy produktu typu: książka 1 z 1 osób uznało recenzję za przydatną Książką ,,Nie ma tego złego" zainteresowała mnie Cyrysia. Gdy nadarzyła się okazja z chęcią wzięłam tę lekturę z puli książek na wymianę na sopockim spotkaniu. Starsza pani ze złamaną nogą i dwudziestokilkuletnia panna, którą rzucił narzeczony, będą musiały połączył siły. W ich mieście doszło bowiem do morderstwa pewnego mężczyzny. Czy to jedyna ofiara? Dlaczego zginęła? Obie panie będą starały rozwikłać się tę zagadkę. Lecz czy morderca nie będzie od nich szybszy i którejś z nich nie stanie się krzywda? O tym musicie przekonać się sami. Kilka miesięcy temu czytałam ,,Sanatorium pod Zegarem" Liliany Fabisińskiej (autorkę bardzo lubię i cenię jej twórczość, jednak ta książka zupełnie mi nie podpasowała). We wspomnianej publikacji dwie panie także miały do rozwiązania pewną zagadkę kryminalną. Z całą sympatią dla Pani Liliany, muszę przyznać, że powieść Katarzyny Żak czytało mi się o wiele szybciej i z większym zainteresowaniem. Z czystym sumieniem muszę przyznać, że zakończenie bardzo mnie zaskoczyło, gdyż, jak to bywa w takich przypadkach, sprawcą okazuje się osoba najmniej wyróżniająca się z towarzystwa. czuję jednak pewien niedosyt, gdyż przez dość dużą mnogość bohaterów zupełnie nie mogłam skojarzyć osoby mordercy, czegoś, czym by się wyróżniał. Narracja prowadzona jest przez większość czasu przez porzuconą pannę młodą, co uznaję za duży plus. Nieco brakowało mi w tej publikacji osoby starszej pani, która swoją osobą wiele wniosła do fabuły książki. Mimo wszystko, zagadka kryminalna tak mnie wciągnęła, że książkę przeczytałam niemal na raz. Warto wspomnieć, że, moim zdaniem, grała ona w powieści drugie skrzypce, bowiem Katarzyna Żak bardziej skupiła się na opisywaniu zdarzeń i tle obyczajowym. ,,Nie ma tego złego" to książka nie wybitna, ale dobra. Z pewnością nie zechcę już do niej wrócić, ale jako lekki przerywnik w podróży nada się idealnie. Gwarantuję, że zaskoczenie także Was zaskoczy. Autor: Katarzyna ŻakWydawnictwo Czwarta StronaSeria Seria z babeczkąOprawa: MiękkaRok wydania: 2016Ilość stron: 392Stan: nowy, pełnowartościowy produktModel: 9788379764471Język: polskiNr wydania: 1ISBN: 9788379764471EAN: 9788379764471Wymiary: cmPowiązane tematy: Noc Wyprzedaży Najczęściej kupowane razem Poprzednie Następne Kłopoty mnie kochają Zosia, zwana przez przyjaciół Zojką, jest początkującą dziennikarką i marzy o tym, żeby wreszcie zainteresowała się nią redakcja jakiejś popularnej gazety. Ale nie jako podejrzaną o zabójstwo! Pędząc na pociąg, tylko na chwilę spuszcza z oka torebkę, a potem znajduje w niej osobliwy dowód zbrodni... Ocena: 5/5 Książka, op. miękkaOprawa:miękka Cena: Nasza cena: 26,18 zł 34,90 zł Cześć, co słychać? Nowa powieść bestsellerowej autorki! Dziś wiem i widzę już nieco więcej. Nauczyłam się patrzeć, ale umiem też przymykać oczy. Ze strachu, że popełnię błąd. Jestem taka jak inne, to wiem na pewno. Matki, żony i kochanki. Kobiety w połowie życia. Mądrzejsze niż 20 lat temu, ale za to z bagażem... Ocena: 4/5 Książka, op. miękkaOprawa:miękka Cena: Nasza cena: 27,03 zł 36,90 zł Rozmówki angielskie KRAM "Rozmówki" adresowane są nie tylko do polskich turystów i przedsiębiorców wyjeżdżających za granicę, lecz także do wszystkich osób uczących się języka angielskiego, gdyż opracowano w nich słownictwo potrzebne w różnych fazach nauki języka obcego. Wypowiedziom w języku angielskim towarzyszy zawsze... Ocena: 0/5 Książka, op. miękkaOprawa:miękka Cena: Nasza cena: 12,67 zł 14,90 zł Kicia Kocia i Nunuś. Na nocniku Nunuś, młodszy brat Kici Koci, uczy się korzystać z nocnika. Na początku nie jest to łatwe, ale Kicia Kocia wpada na znakomity pomysł... Książeczki o Nunusiu drukowane na twardych, kartonowych stronach przeznaczone są dla najmłodszych czytelników dopiero rozpoczynających swoje przygody z literaturą. Ocena: 5/5 Książka, op. twardaOprawa:twarda Cena: Nasza cena: 9,00 zł 12,00 zł Kicia Kocia i Nunuś. Co robisz? Kicia Kocia bawi się z Nunusiem. Braciszek pokazuje jej różne przybory i narzędzia, a ona zgaduje, co Nunuś robi. Jakie pomysły ma mały kotek? Książeczki o Nunusiu drukowane na twardych, kartonowych stronach przeznaczone są dla najmłodszych czytelników dopiero rozpoczynających swoje przygody z... Ocena: 5/5 Książka, op. twardaOprawa:twarda Cena: Nasza cena: 9,00 zł 12,00 zł Soda oczyszczona na straży zdrowia W nowej książce profesora Iwana Nieumywakina mowa o uzdrawiających właściwościach zwykłej sody spożywczej, które wcale nie są tak nieznaczne, jak może się wydawać na pierwszy rzut oka. Powołując się na doświadczenia naukowców i badaczy, którzy powszechnie stosują sodę oczyszczoną w swojej praktyce,... Ocena: 5/5 Książka, op. miękkaOprawa:miękka Cena: Nasza cena: 20,72 zł 24,44 zł Tablice język angielski W Tablicach został zastosowany przejrzysty podział na gramatykę i słownictwo niezbędne do wypracowań zadawanych przez nauczycieli. To jednak nie tylko podstawowe reguły gramatyki, to także wyjątki i przykłady, tak pomocne podczas nauki. Część dotyczącą słownictwa wzbogacono wymową zapisaną nie... Ocena: 5/5 Książka, op. miękkaOprawa:miękka Cena: Nasza cena: 7,46 zł 9,95 zł Marysia to moje! Misia Marysia nie może doczekać się wizyty koleżanki. Gdy Kakadusia wreszcie przychodzi i chce bawić się z Misią w jej pokoju pojawia się problem. Misia za każdy razem, gdy koleżanka bierze jej zabawkę krzyczy: "Zostaw, to moje!". Przerażonych chomik Gryzek próbuje interweniować, podobnie jak mama... Ocena: 5/5 Książka, op. miękkaOprawa:miękka Cena: Nasza cena: 5,80 zł 8,90 zł Marysia u babci i dziadka Misia Marysia i jej maleńki braciszek oraz chomik Gryzek jadą w odwiedziny do dziadków. Dziewczynka spędzi wspaniały dzień, bawiąc się w ogrodzie, racząc się smakołykami babci i zbierając z dziadkiem grzyby. A psotny chomik, który uwielbia straszyć Marysię dla żartu, sam naje się niemałego strachu.... Ocena: 5/5 Książka, op. miękkaOprawa:miękka Cena: Nasza cena: 5,80 zł 8,90 zł Marysia mówi nie Co się dzieje z naszą dobrą znajomą misią? Dlaczego wciąż się dąsa, na wszystko kręci nosem i nic jej się nie podoba? Co to za fochy i uparte „nie, nie, nie”? O, doskonale to znamy, prawda? Ale czy umiemy sobie z tym poradzić? Chomik Gryzek i rodzice Marysi doskonale wiedzą, jak sprytnie podejść... Ocena: 5/5 Książka, op. miękkaOprawa:miękka Cena: Nasza cena: 5,80 zł 8,90 zł Warto zwrócić uwagę na... Nie ma złych dni Oprócz historii rumu, wątków żeglarskich, przepisów koktajlowych i zbioru mniej lub bardziej intrygujących (i zabawnych, zdaniem autora) myśli książka „Nie ma złych dni! Opowieści rumowe z jasnej strony życia, przy 101 koktajlach zmieniających wszystko” namawia do najważniejszej rzeczy w życiu.... Nie ma kto pisać do pułkownika W zapyziałej nadrzecznej mieścinie starzejący się pułkownik, niegdyś bohater wojny domowej, od piętnastu lat cierpliwie czeka na pismo o przyznaniu renty kombatanckiej za zasługi dla ojczyzny. Zmagając się z nędzą, chorobą żony i ludzką obojętnością, hoduje bojowego koguta, którego wygrana w... Nie ma wędrowca W położonym na odludziu tartaku zwanym Bazą pracę podejmuje nowy stróż nocny. Dręczony nienazwaną traumą mężczyzna szybko wnika w historię pełnego tajemnic życia swojego zmarłego poprzednika, świadka dramatycznych wydarzeń z przeszłości. Tymczasem nadciąga zima, a wraz z nią skryte w zamieci widma... Nie ma Albertyny. W poszukiwaniu straconego czasu. Tom 6 "Nie ma Albertyny" to szósty tom quasi-autobiograficznego cyklu Marcela Prousta "W poszukiwaniu straconego czasu", uznanego w powszechnej opinii krytyków za arcydzieło literatury. (Pierwsza część nosi tytuł "W stronę Swanna", druga "W cieniu zakwitających dziewcząt", trzecia "Strona Guermantes",... Nie ma nieba Historia miłości i lekarskich ma nieba to nieprzewidywalna opowieść o lekarzach, ich pacjentach i relacjach zachodzących między nimi o wyczerpującym poczuciu odpowiedzialności, empatii, której nadmiar może stać się siłą niszczącą obydwie strony, rozterkach i dylematach. A wszystko to... Nie ma jak u mamy. Dobre myśli. Tom 4 Tęskniliście za Milaczkiem? Młodą kobietą, która nieustająco poszukuje miłości swojego życia? Milenka, którą pokochały polskie czytelniczki wraca po dziesięciu latach! Sprawdźcie co wydarzyło się przez ten czas u ekscentrycznej Zofii Kruk, jak potoczyły się losy Milaczka i na kogo wyrosła rezolutna... Nie ma ekspresów przy żółtych drogach RICHARD DAWKINS, zwany też ?księciem ewolucjonizmu? ? a czasem ?rottweilerem Darwina? ? jest jednym z najwybitniejszych współczesnych biologów i jednym z najlepszych popularyzatorów nauki. Jest twórcą kilku programów telewizyjnych, autorem setek artykułów i kilkunastu książek, tłumaczonych na... Ale mnie strzeż od wszelkiego złego... Co się stanie, jeśli pewnego dnia twój anioł stróż cię opuści?Przełom 1939 i 1940 roku. Do szpitala psychiatrycznego w małej miejscowości Płonna trafiają dwie młode kobiety: cierpiąca na depresję poporodową Pola i zmagająca się ze schizofrenią Bronka. Odizolowane od swoich najbliższych i swoich... Był sobie pies Był sobie pies, książka, która przez rok nie schodziła z listy bestsellerów „New York Timesa”! Lepsza niż film! Oto przepełniona pogodą ducha i nieodpartym urokiem opowieść o wiernym psiaku, który za cel życiowy postawił sobie wpajanie ludziom znaczenia miłości i lojalności. Główny... Ostatnie życzenie. Wiedźmin. Tom 1 Andrzej Sapkowski, arcymistrz światowej fantasy, zaprasza do swojego Neverlandu i przedstawia uwielbianą przez czytelników i wychwalaną przez krytykę wiedźmińską sagę! Później mówiono, że człowiek ów nadszedł od północy, od Bramy Powroźniczej. Nie był stary, ale włosy miał zupełnie białe. Kiedy... Trzy życzenia. Seria mazurska. Tom 4 Nie zmienisz przeszłości, nie napiszesz nowego początku, ale zawsze możesz wyczarować nowe zakończenie. Kiedy Natalia trafia do starego dworu, zagubionego gdzieś na Mazurach, po raz pierwszy od długiego czasu czuje, że znalazła swoje miejsce. Samotna, pełna kompleksów dziewczyna nie może uwierzyć,... Kasacja. Joanna Chyłka. Tom 1 Manipulacje, intrygi i bezwzględny prawniczy świat… Syn biznesmena zostaje oskarżony o zabicie dwóch osób. Wina wydaje się oczywista, a morderca przez 10 dni nie pozbywa się ciał swych ofiar. W kancelarii Żelazny&McVay sprawę prowadzi Joanna Chyłka, nieprzebierająca w środkach prawniczka, która... Wybrane bestsellery LEGO Harry Potter Chwile z Hogwartu: zajęcia z wróżbiarstwa 76396 Harry Potter™ — zajęcia z wróżbiarstwa w książce z klocków LEGO® LEGO® Harry Potter™ Chwile z Hogwartu™: zajęcia z wróżbiarstwa (76396) to zestaw do zabawy w zbudowanej z klocków książce dla ośmiolatków i starszych dzieci. Znajdziesz w nim popularne postacie i znajome elementy z zajęć z... Jurassic Park Dzięki zaangażowaniu ekscentrycznego milionera na niewielkiej wyspie w pobliżu Kostaryki powstaje Jurassic Park, którego największą atrakcją są żywe dinozaury, sklonowane za sprawą DNA pozyskanego z krwi zatopionych w bursztynie owadów. Niestety stworzony przez człowieka ekosystem wymyka się spod... HW City Goryl Toksyczny atak Zestaw do zabawy HBY95 Mattel Toksyczny goryl atakuje stację benzynową i warsztat w mieście Hot Wheels®, próbując zmiażdżyć je ogromnym transporterem! Tylko Twoje epickie popisy kaskaderskie mogą go powstrzymać! W zestawie oprócz wielkiego goryla jest też wyrzutnia z możliwością dostosowania pozwalająca wysłać samochodziki na... Nie wiesz dlaczego Szokujący thriller psychologiczny autora bestsellerowej serii Liceum Freuda POTRZEBUJĘ ICH. TYLKO ONE POMAGAJĄ MI CHOĆ NA KRÓTKO ZAPOMNIEĆ O BEZNADZIEI ŻYCIA. Uczniami prestiżowego liceum Freuda wstrząsa tajemnicze zniknięcie nastoletniej Dagmary. Dziewczyna widziana była po raz ostatni w pobliżu... Próba żelaza. Magisterium. Tom 1 Masz dość odwagi, by poddać się Próbie Żelaza i odkryć w sobie magię? Pożegnaj się ze szkołą, jaką znasz, i wstąp do Magisterium! Ogień chce płonąć. Woda chce płynąć. Powietrze chce się unosić. Ziemia chce wiązać. Chaos chce pożerać. Callum Hunt ma dwanaście lat. Ojciec od zawsze powtarzał mu, by... Miłość, śmierć i roboty John Scalzi, Ken Liu, Peter F. Hamilton, Michael Swanwick i wielu innych w oficjalnej antologii Miłość, śmierć i roboty! Tim Miller (Deadpool) i David Fincher (Podziemny krąg, House of Cards) połączyli siły w produkcji pierwszego sezonu netflixowego hitu Miłość śmierć i roboty. Każdy odcinek bazuje... Nick i Charlie. Heartstopper. Nowela Marzenia i miłość nie zawsze chodzą w parze… Czy pierwsza miłość może być tą na całe życie? Opowiadanie ze świata Heartstoppera. Bohaterowie, których poznawaliśmy w kolejnych tomach bestsellerowego cyklu komiksowego Heartstopper Alice Oseman, wracają w nowej odsłonie gatunkowej. Nick i Charlie to... Matematyka z plusem 4. Podręcznik do liceum i technikum. Zakres podstawowy Podręcznik autorstwa M. Dobrowolska, M. Karpiński, J. Lech to czwarta część serii Matematyka z plusem. Został on ściśle dopasowany do wiedzy i umiejętności absolwentów 8-letniej szkoły podstawowej. Dawkowana jest w nim wiedza w taki sposób, żeby uczniowie mieli wystarczająco dużo czasu na jej... Jetlag. Zwariowana gra towarzyska Szalona gra imprezowa pełna ciekawostek! Gdy trzeba dokończyć tytuł filmu albo popularne przysłowie, rozwiązanie nasuwa się samo. Ale czy potrafisz wykazać się takim skupieniem, żeby udzielić poprawnej odpowiedzi na pytanie, które zostało zadane jakiś czas temu? Jetlag to zwariowana gra... Pani Noc. Mroczne Intrygi. Tom 1 Nocni Łowcy z Los Angeles są głównymi bohaterami powieści „Pani Noc”, pierwszej odsłony najnowszego cyklu Cassandry Clare zatytułowanego „Mroczne Intrygi”, kontynuacji bestsellerowej serii „Dary Anioła”. Minęło pięć lat od wydarzeń przedstawionych w „Mieście Niebiańskiego Ognia”, po których Nocni... Zobacz, dlaczego warto nam zaufać Milo mi, że odwiedziłeś mój blog, a jeszcze większą mi sprawisz przyjemność, jeśli zostawisz słowo komentarza. Ufam, że nie będziesz nikogo obrażał i używał wulgaryzmów. Nie poruszam na blogu spraw politycznych, zatem mam nadzieję, że i tematyka ta nie będzie przedmiotem komentarzy.

FilmThe Greening of Whitney Brown20111 godz. 27 min. {"id":"565394","linkUrl":"/film/Nie+ma+tego+z%C5%82ego-2011-565394","alt":"Nie ma tego złego","imgUrl":" Whitney zmuszona jest zmienić miejsce zamieszkania po tym, jak jej rodzice znaleźli się w gorszej sytuacji finansowej. Na obcym terenie czuje się nieswojo, z dala od... więcejTen film nie ma jeszcze zarysu fabuły. {"tv":"/film/Nie+ma+tego+z%C5%82ego-2011-565394/tv","cinema":"/film/Nie+ma+tego+z%C5%82ego-2011-565394/showtimes/_cityName_"} {"linkA":"#unkown-link--stayAtHomePage--?ref=promo_stayAtHomeA","linkB":"#unkown-link--stayAtHomePage--?ref=promo_stayAtHomeB"} Whitney zmuszona jest zmienić miejsce zamieszkania po tym, jak jej rodzice znaleźli się w gorszej sytuacji finansowej. Na obcym terenie czuje się nieswojo, z dala od przyjaciół straciła swoją strefę komfortu. Jej przyjacielem zostaje niesamowity koń, nowa więź pozwala jej również odkryć, jak wiele znaczy dla niej początku filmu, przy zbliżeniu na głowę, koń Bob ma na sobie uzdę. W następnej scenie jest już bez do filmu kręcono w Decatur, Bowersville oraz Atlancie (Georgia, USA). Mimo iż film jest przewidywalny i dziwne,by koń się tak zachowywał w rzeczywistości,to film ogląda się rozwiniętej akcji nie można było się spodziewać,bo film jest dla osób od 7 roku mimo tego wszystkiego daję 7,bo trochę się pośmiałam przy okazji. Dla niego za rolę 10 jak tak się wydzierał to normalnie drugi raz się ciepły dla fanów filmów familijnych. Rodzice Whitney, którzy mają problemy finansowe, decydują się na zmianę miejsca zamieszkania. W obcym miejscu, z dala od przyjaciół dziewczyna czuje się nieswojo. Bohaterka zaprzyjaźnia się z koniem.

Katarzyna Żak nie chciała być ciężarem dla rodziny, a teraz takie smutne wieści! Fatalne przeczucia żony Żaka Jak nie załamać się po rozstaniu, napisać dobry felieton i rozwiązać zagadkę morderstwa?Życie Zuzanny zmienia się o 180 stopni, gdy narzeczony porzuca ją dla innej. Zostaje jej niespłacony kredyt i puste mieszkanie, które miało być wymarzonym gniazdkiem. Po powrocie do rodzinnej miejscowości Zuza stara się zacząć wszystko od nowa. Jako dziennikarka lokalnej gazety niespodziewanie angażuje się w rozwikłanie tajemnicy morderstwa. Pomaga jej w tym wzbudzająca respekt we wszystkich mieszkańcach panna Krystyna – błyskotliwa i ironiczna emerytka pasjonująca się szydełkowaniem oraz… zagadkami huczy od plotek, a w plątaninie tropów niełatwo znaleźć właściwy ślad... Czy dawne sympatie i szkolni wrogowie pomogą, czy przeszkodzą w rozwiązaniu zagadki? Czy nieprzyjemna prawda przesłoni idealny obraz dawnych przyjaźni?„Nie ma tego złego” to zaskakująca, zabawna, a zarazem znakomicie napisana kryminalna łamigłówka. Przekonaj się sama, czy wpadniesz na właściwe rozwiązanie! Kategorie: Książki » Literatura piękna » Społeczno-obyczajowa » Literatura kobieca Książki » Literatura piękna » Proza polska » Powieść polska Język wydania: polski ISBN: 9788379764471 EAN: 9788379764471 Liczba stron: 392 Wymiary: Waga: Sposób dostarczenia produktu fizycznego Sposoby i terminy dostawy: Odbiór osobisty w księgarni PWN - dostawa do 3 dni robocze InPost Paczkomaty 24/7 - dostawa 1 dzień roboczy Kurier - dostawa do 2 dni roboczych Poczta Polska (kurier pocztowy oraz odbiór osobisty w Punktach Poczta, Żabka, Orlen, Ruch) - dostawa do 2 dni roboczych ORLEN Paczka - dostawa do 2 dni roboczych Ważne informacje o wysyłce: Nie wysyłamy paczek poza granice Polski. Dostawa do części Paczkomatów InPost oraz opcja odbioru osobistego w księgarniach PWN jest realizowana po uprzednim opłaceniu zamówienia kartą lub przelewem. Całkowity czas oczekiwania na paczkę = termin wysyłki + dostawa wybranym przewoźnikiem. Podane terminy dotyczą wyłącznie dni roboczych (od poniedziałku do piątku, z wyłączeniem dni wolnych od pracy).
Katarzyna Żak przeżyła ostatnio ogromną tragedię. Aktorska para jest teraz w żałobie. Kondolencje składają m. in. władze Torunia, z którego pochodzi aktorka.
Nie ma tego złego Katarzyna Żak Wydawnictwo: Czwarta Strona Ilość stron: 392 Data premiery: 15 czerwca Ocena: 5/6 Patronat medialny: LITERACKI ŚWIAT CYRYSI ~~ * ~~ Jak nie załamać się po rozstaniu, napisać dobry felieton i rozwiązać zagadkę morderstwa? Życie Zuzanny zmienia się o 180 stopni, gdy narzeczony porzuca ją dla innej. Zostaje jej niespłacony kredyt i puste mieszkanie, które miało być wymarzonym gniazdkiem. Po powrocie do rodzinnej miejscowości Zuza stara się zacząć wszystko od nowa. Jako dziennikarka lokalnej gazety niespodziewanie angażuje się w rozwikłanie tajemnicy morderstwa. Pomaga jej w tym wzbudzająca respekt we wszystkich mieszkańcach panna Krystyna – błyskotliwa i ironiczna emerytka pasjonująca się szydełkowaniem oraz… zagadkami kryminalnymi. Miasto huczy od plotek, a w plątaninie tropów niełatwo znaleźć właściwy ślad… Czy dawne sympatie i szkolni wrogowie pomogą, czy przeszkodzą w rozwiązaniu zagadki? Czy nieprzyjemna prawda przesłoni idealny obraz dawnych przyjaźni? (źródło opisu) Katarzyna Żak - nagradzana wielokrotnie w konkursach literackich, swobodnie oscyluje między SF, kryminałem i felietonem – w zależności od humoru. Za papierowy debiut uznaje publikację opowiadania Powrót ad fontes w SFFiH (wcześniej nagrodzonego w konkursie „Horyzonty wyobraźni” w 2010 r.). Opublikowała także opowiadania: Morderstwo na jedynkę (w Kryminalnych opowiadań tomie, Wyd. TWINS, 2009), Gdzie diabeł mówi dobranoc (w numerze specjalnym internetowego czasopisma „QFant”, 2012) oraz Wyspa (w antologii Teorie spisków, Wyd. Craiis, 2013). W wolnym czasie wędruje po górach, fotografuje i podróżuje. Lekki, kobiecy kryminał podbarwiony intelektualną łamigłówką. Właśnie takiej lektury teraz potrzebowałam. Fabuła niby prosta, a jednak zachwyca znakomicie skonstruowaną zagadką detektywistyczną. W Grodowie, w niewielkim, spokojnym mieście aż wrze od sensacji. W podejrzanych okolicznościach gnie znany działacz sportowy, a tydzień później ktoś morduje jego asystentkę – Julię. Zuzanna, dziennikarka miejscowej gazety oraz pani Krystyna – pewna staruszka z nogą w gipsie, na własną rękę próbują ustalić, kim jest morderca. Czy kobiety wpadną na jakiś trop? Oj, dzieje się sporo. Zadra wzajemnej podejrzliwości przenika z każdej strony, a im bliżej celu, tym większe niebezpieczeństwo. Zaskakująca literacka układanka. Pobudza wyobraźnię i zmusza do kojarzenia różnych faktów. Zapewniam, że nie tak łatwo wpadniecie na prawidłowe rozwiązanie. Trzeba będzie myśleć poza normalnymi schematami. Osobiście do samego końca nie byłam w stanie odgadnąć tożsamości sprawcy całego zamieszania, co uważam za duży atut. Jestem bardzo zadowolona z kreacji bohaterów. Są niezwykle wyraziści, charakterni i dopracowani pod względem psychologicznym. Pierwsze skrzypce gra oczywiście Zuza – bystra, ambitna, zdeterminowana i wbrew okolicznościom, silna kobieta. Nie załamała się po niedoszłym małżeństwie, tylko wyszła do ludzi z podniesioną głową. Nie mniej ważną postacią jest pani Krystyna – wścibska staruszka, która wie wszystko i wszystkich ma na oku. Lokalna społeczność traktuję ją jak wyrocznię, ponieważ jak mało kto umie wyciągnąć wnioski, o jakie nikt by się nie pokusił i widzi powiązania, jakie innym nie przyszłoby do głowy. Ale chociaż budzi respekt to jednak nie sposób jej nie lubić. Moim zdaniem Katarzyna Żak to bardzo obiecująca młoda autorka, mająca zadatki na dobrą pisarkę. Niewątpliwie potrafi operować piórem, z wprawą buduje błyskotliwe dialogi i szkicuje plastyczne opisy. A co ważniejsze - nie rozwleka akcji niepotrzebnymi frazesami. Przeciwnie. Wszystko zgrabnie komponuje w całość, tworząc spójną i logiczną historię. Jednak, żeby nie było zbyt słodko, dodam łyżkę dziegciu narzekając na brak wątku miłosnego. Żywiłam ogromną nadzieję, że między Zuzą a pewnym mężczyzną nawiąże się głębsza relacja, zbudowana na zasadzie: od nienawiści do miłości. Niestety, przeliczyłam się, dlatego czuję lekki niedosyt. Uważam, że taki pozornie drobny ''smaczek'' dodałby powieści swoistego kolorytu. Reasumując: to nieprzewidywalna, z nutką lekkiego humoru lektura. Przekornie pokazuje, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Bo każda zła passa musi się kiedyś skończyć, a każde niekorzystne zdarzenie może przynieść pozytywne skutki. Polecam każdemu, kto szuka przyjemnej rozrywki wymagającej logicznego myślenia i spostrzegawczości. Myślę, że się nie zawiedziecie. ***
Katarzyna Żak ma 60 lat. Cezary Żak opublikował wzruszający wpis. Wyjątkowy wpis zamieścił także mąż Katarzyny Żak. Cezary Żak opublikował serię zdjęć ze swoją żoną. Na kilku fotografiach małżeństwo tuli się do siebie. Widać również aktorkę w stroju kąpielowym oraz śpiewającą na scenie. Obok zamieścił czułe słowa:
O sobie mówi, że jest pisarką hobbystką, chociaż może się pochwalić całkiem sporym dorobkiem jak na hobbystyczne podejście do zagadnienia. Katarzyna Żak bywała już wielokrotnie nagradzana na konkursach literackich i warsztat pisarski, jakim dysponuje pozwala jej na bardzo swobodne wycieczki w krainę science-fiction, kryminału bądź felietonu. Literatura nie jest jedyną dziedziną jej zainteresowań, bo lubi również chodzić po górach, fotografować, podróżować i zwiedzać muzea. Zadebiutowała opowiadaniem „Powrót ad fontem SFFiH”(nagrodzonym w konkursie „Horyzonty Wyobraźni” w 2010 roku), natomiast jej powieściowy debiut miał miejsce w 2016 roku, gdy ukazała się książka „Nie ma tego złego”(Wyd. Czwarta Strona ) - kryminalna łamigłówka napisana z lekkością i poczuciem humoru oraz zaskakującym suspensem. Potem były bardzo nowatorskie „Wierzeje Czasu” i „Niedaleko pada jabłko” czyli kontynuacja „Nie ma tego złego”. W maju światło dzienne ujrzała najnowsza książka Katarzyny Żak nosząca tytuł „Katalizatorzy” i będąca syntezą jej ulubionych gatunków, bo zadowoleni będą zarówno miłośnicy science –fiction jak i dobrego kryminału. Druga połowa XXI wieku. Na Księżycu czwórka naukowców próbuje odkryć tajemnicę Odeonów. Muszą nawiązać kontakt z tymi istotami i odkryć ich największą tajemnicę – technologię umożliwiającą przekroczenie prędkości światła. A gra toczy się o najwyższą stawkę: przetrwanie ludzkości. Sto lat później Evelyn Hope zostaje wysłana do bazy naukowej na Ganimedesie. Podczas podróży ściąga na siebie uwagę kogoś, kto za wszelką cenę dąży do zachowania status quo. Nie wiadomo skąd pochodzi zagrożenie, trudno odróżnić przyjaciół od wrogów i umknąć z rąk mordercy. Co łączy badania na Ganimedesie z tymi prowadzonymi na Księżycu? Jak to możliwe, by przecięły się drogi bohaterów, których dzieli cały wiek? Jaki jest cel istnienia uniwersum zaopatrzonego w Wierzeje Czasu, czym jest Plan i – przede wszystkim – kim są Katalizatorzy?
Katarzyna i Cezary Żakowie w sierpniu tego roku będą świętować 35. rocznicę ślubu. Aktorka podzieliła się ich starą fotografią, zrobioną na kilka dni przed uroczystością. Nie ma tego złego Katarzyna Żak. Ocena 6,0 . Opowiem o niej Jolanta Guse. Ocena 6,7 . Ponieważ wróciłam Justyna Wydra. Ocena 6,7 . Łucja nie ma wyboru
’Jak nie załamać się po rozstaniu, napisać dobry felieton i rozwiązać zagadkę morderstwa? Życie Zuzanny zmienia się o 180 stopni, gdy narzeczony porzuca ją dla innej. Zostaje jej niespłacony kredyt i puste mieszkanie, które miało być wymarzonym gniazdkiem.
Teraz Katarzyna Żak zapytana o sekret udanego małżeństwa odpowiedziała wprost: - Od razu powiem: nie ma (śmiech). Nie wiem, jaki jest sekret szczęśliwego małżeństwa. Myślę, że to jest kwestia doboru ludzi. To wielka nauka pójścia na kompromisy z obu stron, bo nie ma ludzi idealnych.
Katarzyna Żak od niemal 37 lat jest żoną Cezarego Żaka, a ich małżeństwo od lat uchodzi za ideał w polskim show-biznesie. To jednak nie wyklucza, że co pewien czas pojawiają się
.